Szef Mercedesa wściekły. Tak fatalnych kwalifikacji zespół nie miał od lat

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Mercedes przystępował do GP Belgii z ogromnymi nadziejami. Zmiany w regulaminie oraz kary dla liderów Red Bulla i Ferrari miały dać szansę Niemcom na pierwsze zwycięstwo w sezonie 2022. Tymczasem kwalifikacje zakończyły się dla zespołu fatalnie.

Od kilku tygodni Lewis Hamilton i George Russell powtarzali, że GP Belgii może stanowić świetną okazję do odniesienia pierwszego zwycięstwa w Formule 1 w sezonie 2022. Mercedes zapowiadał przygotowanie poprawek na Spa-Francorchamps, a dodatkowo miały mu pomóc kary dla liderów Ferrari i Red Bull Racing, a także nowe przepisy ograniczające podskakiwanie bolidów F1.

Rzeczywistość okazała się brutalna dla Mercedesa. Hamilton był dopiero siódmy w kwalifikacjach, a Russell ósmy. Biorąc pod uwagę kary dla rywali, przekłada się to to na czwarte i piąte pole startowe. W tej sytuacji marzenia o wygranej być może trzeba będzie odłożyć na później.

Wściekły po kwalifikacjach był Toto Wolff, który nie potrafił zrozumieć, jak to się stało, że niespełna miesiąc temu Russell zdobył pole position w GP Węgier, a teraz ekipa wypadła tak słabo. - Nie możesz być na pole position przed trzema tygodniami, nawet jeśli to był zupełnie inny tor, a potem tracić 1,8 s do zwycięzcy. To jest coś, czego kompletnie nie rozumiemy - powiedział szef Mercedesa, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Nowe rozdanie Lewandowskiego. "Jeżeli to zrobi, dostanie Złotą Piłkę"

- Red Bull jest tutaj we własnej lidze. Drugie jest Ferrari ze stratą rzędu 0,8 s na okrążeniu. To jednak nie jest dla nas pocieszenie. To najgorsze kwalifikacje, jakie mieliśmy od 10 lat. Niezależnie od pozycji startowych w niedzielę, na Węgrzech mieliśmy pole position, a teraz jesteśmy nigdzie. Nie mogę tego zaakceptować - dodał Wolff.

Sam Hamilton również został brutalnie sprowadzony na ziemię. 37-latek jeszcze w czwartek mówił o dobrym nastroju i szansach na wygraną. - Nie sądziłem, że będziemy mieć prawie 2 s straty. Jest o wiele gorzej, niż myślałem. To nie ma sensu, ale próbowaliśmy wszystkiego. Zmieniałem ustawienia bolidu, korzystałem z różnych części. Próbowałem wielu rzeczy, a i tak jesteśmy daleko w tyle. Może to rywale wykonali krok naprzód? Nie wiem, czy mają jakieś poprawki, ale dla nas sytuacja jest ciężka - ocenił Hamilton.

Szefa ekipy z Brackley zmartwił fakt, że Mercedes kompletnie nie wie, co mogło przyczynić się do obecnych problemów. - Gdybyśmy to wiedzieli, to byśmy lepiej ustawili bolid. Samochód napotyka na opór na prostej. Lewis mówi, że czuje się tak, jakby ciągnął ze sobą spadochron. Z tyłu też jest niestabilny. Podskakuje przy dużych prędkościach i nie daje pewności kierowcy - zdradził Wolff.

Czytaj także:
Ferrari musi poszukać odpowiedzi. Gigantyczna przewaga Red Bulla
Ekipę F1 zalała fala hejtu. "Niektórzy posuwają się za daleko"

Źródło artykułu: