Ekipę F1 zalała fala hejtu. "Niektórzy posuwają się za daleko"

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo (po lewej) i Zak Brown (w środku)
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo (po lewej) i Zak Brown (w środku)

Na McLarena wylała się fala hejtu w mediach społecznościowych. Kibice mają pretensje do ekipy o to, w jaki sposób traktuje kierowców. Zespół z Woking toczy obecnie spory kontraktowe zarówno w Formule 1, jak i IndyCar.

McLaren w sezonie 2023 chce postawić w Formule 1 na Oscara Piastriego, ale 21-latek jest obecnie zaangażowany w spór z Alpine. Francuska ekipa uważa, że wcześniej Piastri podpisał dokumenty, na mocy których zobowiązany jest startować w jej barwach w przyszłym roku. Spór może zakończyć się w poniedziałek, bo wtedy zajmie się nim specjalne biuro ds. kontraktów w F1 (CRB).

Równocześnie, aby móc zatrudnić Piastriego, McLaren musiał zwolnić miejsce w zespole F1. Przez kilka miesięcy stajnia z Woking prowadziła rozmowy z Danielem Ricciardo ws. wcześniejszego zakończenia współpracy, czego efektem jest wypracowane porozumienie, które ogłoszono światu w ostatnią środę.

W tym samym czasie McLaren toczy spór w IndyCar, gdzie podpisał kontrakt z Alexem Palou. Tyle że prawa do Hiszpana zgłasza Chip Ganassi Racing. Amerykańska ekipa związała się wcześniej z Palou porozumieniem, które pozwala jej przedłużyć współpracę o jeszcze jeden sezon i zamierza skorzystać z tej klauzuli. Dlatego też zespół skierował już sprawę do sądu w tej sprawie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Zachowanie McLarena w F1 i IndyCar wywołało oburzenie wśród fanów. Brytyjczycy od kilku dni mają być atakowani w mediach społecznościowych przez kibiców, którym nie podobają się zagrywki utytułowanego zespołu.

- Wizerunek McLarena jest dla nas bardzo ważny. Staramy się też skompletować jak najlepsze składy kierowców w każdej serii wyścigowej. Skupiamy się na wynikach. Zdaję sobie sprawę, że wywołało to nieco hałasu. Jednak miejmy nadzieję, że ostatecznie zrealizujemy nasze programy, kierowcy będą na swoich miejscach i zaczniemy mówić przede wszystkim o wyścigach - skomentował sytuację Zak Brown, cytowany przez motorsport.com.

Szef McLarena nie rozumie przy tym krytyki części kibiców. Brown podkreślił, że jego ekipa od początku "załatwiała sprawy w sposób przejrzysty" i "postąpiła słusznie" ws. Ricciardo. Dlatego pełne nienawiści komentarze w stosunku zespołu z Woking są nie na miejscu.

- W dzisiejszym świecie, jak analizujemy aktywność ludzi w social mediach, to widać, że część fanów, na szczęście nie jest to większość, zachowuje się agresywnie i wulgarnie na różnego rodzaju portalach - ocenił Brown.

- Jedyne, co możesz zrobić w tej sytuacji, to zignorować to. Może się to komuś nie spodoba, ale jeśli ktoś wybiera hejt i nim się kieruje w życiu, to nie jest typem fana, na którym nam zależy. Ludzie mają prawo do swoich opinii. Nie przeszkadza mi, jeśli ktoś gwiżdże czy buczy, bo to element sportu. Jednak niektórzy ludzie posuwają się za daleko - dodał Amerykanin.

Brown zapewnił, że robi wszystko, aby McLaren odnosił zwycięstwa - zarówno w F1, jak i serii IndyCar. To wymaga czasem trudnych decyzji, które mogą się nie podobać fanom. Równocześnie zapowiedział, że wszelkie ataki hejtu na jego ekipę czy kierowców będą zgłaszane, a internauci blokowani na Facebooku, Twitterze czy Instagramie.

Czytaj także:
Teoria spiskowa ws. transferu Alonso. Hiszpan wykiwał własny zespół?
Fernando Alonso odsłania kulisy transferu. Wiedzieli wszyscy, poza szefem zespołu

Komentarze (0)