"Kara, która mocno zaboli". Nie ma przebacz dla Red Bulla

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Valtteri Bottas
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Valtteri Bottas

FIA proponuje Red Bullowi tajną ugodę, która ma zakończyć spór dotyczący przekroczenia przez zespół limitu wydatków w sezonie 2021. Rywale "czerwonych byków" nie chcą jednak zamiatania sprawy pod dywan.

W czwartek wyszło na jaw, że FIA zaproponowała Red Bull Racing tajną ugodę, za sprawą której zespół dobrowolnie poddałby się karze w związku z przekroczeniem limitu wydatków w sezonie 2021. W zamian za niższy wymiar kary, światowa federacja nie ujawniałaby skali naruszenia przepisów przez "czerwone byki" i nie podawała do publicznej wiadomości na czym polegało oszustwo ekipy z Milton Keynes.

Natomiast w piątek nie doszła do skutku konferencja prasowa Red Bulla, na której Christian Horner miał ze szczegółami opowiedzieć o niejasnościach wokół budżetu zespołu w sezonie 2021. Spotkanie z dziennikarzami zostało odwołane, gdyż Horner nie zdążył odbyć rozmowy z Mohammedem ben Sulayemem ws. ostatnich wydarzeń.

W tej chwili nie wiadomo, czy Red Bull przyjmie propozycję FIA i w ten sposób zamknie sprawę. Zamiatania afery pod dywan nie chcą natomiast kierowcy F1. - Zasady to zasady. Jeśli ich nie dostrzegasz, to powinna spotkać cię kara, która mocno zaboli. Osobiście mam nadzieję, że Red Bull otrzyma bardzo wysoko karę. Takie przewinienie nie powinno mieć miejsca - powiedział Valtteri Bottas w Sky Sports.

Kierowca Alfy Romeo zwrócił uwagę na to, że w F1 mamy do czynienia z szeregiem kar - dotyczących chociażby kwestii technicznych czy sportowych. Często ich złamanie wiąże się z wykluczeniem z wyników czy też spadnięciem na koniec stawki. - Dlatego nie powinno się robić różnicy w kwestii kar w tym przypadku - ocenił Bottas.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

Dla Bottasa sprawa kary dla Red Bulla jest o tyle znacząca, że jeszcze w sezonie 2021 reprezentował on barwy Mercedesa. Niemiecka ekipa może być najbardziej poszkodowana tym, że "czerwone byki" złamały przepisy, bo Max Verstappen pokonał Lewisa Hamiltona różnicą ledwie 8 punktów.

- W zeszłym roku byłem zaangażowany w walkę o tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Wygraliśmy ją, ale przegraliśmy batalię o tytuł dla Lewisa i to o ledwie kilka punktów. Jeśli Red Bull przekroczył limit kosztów, to kilka dodatkowych milionów mogło zrobić ogromną różnicę. Dlatego oczekuję kary, która naprawdę ic zaboli - stwierdził fiński kierowca.

Z przecieków z padoku F1 wynika, że propozycja FIA dla Red Bulla zakłada grzywnę finansową, ograniczenie dostępu do tunelu aerodynamicznego i skrócenie pobytu na torze podczas wybranych testów/weekendów F1 w sezonie 2023. Ekipa z Milton Keynes nie straciłaby jednak tytułów mistrzowskich wywalczonych w latach 2021-2022. Nie miałaby też ograniczonego budżetu w przyszłym roku.

Czytaj także:
Haas zasypał dziurę budżetową. Udało się znaleźć zastępstwo za rosyjską firmę
Red Bull ujawni prawdę? W F1 huczy od plotek

Komentarze (0)