Po tym jak Red Bull Racing osiągnął porozumienie z FIA ws. kary za złamanie limitu wydatków w sezonie 2021, Christian Horner zorganizował specjalną konferencję prasową. Na niej określił grzywnę jako "drakońską" i stwierdził, że jest ona efektem lobbingu ze strony szefów Mercedesa i Ferrari. - Gdyby spalono nam tunel aerodynamiczny, dla nich byłoby to za mało - powiedział szef Red Bulla.
"Czerwone byki" za złamanie regulaminu Formuły 1 muszą zapłacić 7 mln dolarów kary, a także muszą liczyć się z ograniczeniem dostępu do tunelu aerodynamicznego o 10 proc. Właśnie ta druga sankcja może mieć spore konsekwencje dla Red Bulla w sezonie 2023. Rywale spod znaku Mercedesa i Ferrari będą mogli spędzić w tunelu aerodynamicznym znacznie więcej czasu.
Horner twierdzi, że wskutek kary Red Bull może stracić nawet 0,25-0,5 s na okrążeniu. - To nie będzie miało aż takich skutków. Określanie tej kary jako "drakońskiej" to gruba przesada. Zmniejszenie czasu pracy w tunelu aerodynamicznym ogranicza swobodę pracy, ale przepisy F1 są dość jasne. Kluczowe jest to, aby być wydajnym w tunelu aerodynamicznym. Nie chodzi o ilość czasu - powiedział motorsport.com Andrew Shovlin, dyrektor ds. inżynierii torowej w Mercedesie.
Zdaniem Shovlina, gdyby 10 proc. w tunelu aerodynamicznym było warte 0,5 s na okrążeniu, to "zespoły z tyłu stawki miałyby 3 s przewagi nad ekipami z przodu stawki". Wynika to z faktu, że w celu wyrównywania szans zespoły sklasyfikowane niżej mogą poświęcać więcej czasu na rozwój bolidu w ten sposób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach
- Wszystko zależy od tego, jakie decyzje podejmujesz w ciągu sezonu. Ta kara może być warta 0,1 s, może 0,2 s. Maksymalnie - ocenił Shovlin.
Już wcześniej kierownictwo Ferrari sugerowało też, że kara dla Red Bulla będzie miała "ograniczony wpływ" na rozwój bolidu zespołu z Milton Keynes w sezonie 2023.
Czytaj także:
Ferrari kwestionuje karę dla Red Bulla. Zespół jej nawet nie odczuje?
Red Bull zgodził się na karę dla dobra F1? Tak tłumaczy się zespół