Japoński serwis "As-web" ustalił, że Alpine, Stake F1 Team oraz Haas skontaktowały się na początku roku ze sztabem menedżerskim Yukiego Tsunody. Każda z tych ekip zaproponowała Japończykowi wieloletnie umowy. Rozmowy nie trwały jednak długo, bo Red Bull Racing nie chciał słyszeć o wypuszczeniu 24-latka ze swoich szeregów. Dlatego szefowie zainteresowanych zespołów spojrzeli w kierunku innych opcji.
"Czerwone byki" trzymały kierowcę z Azji jako opcję rezerwową, mając na uwadze słabe występy Sergio Pereza w Formule 1. Po zakończeniu sezonu Meksykanin ostatecznie wyleciał z ekipy z Milton Keynes, ale jego miejsce w głównym zespole zajął Liam Lawson. Yuki Tsunoda, pomimo obiecujących wyników w sezonie 2024, musiał obejść się smakiem.
Jak zauważyli japońscy dziennikarze, Red Bull może zmarnować Tsunodzie karierę w F1. Kierowca spędził już cztery sezony w siostrzanej ekipie, startującej obecnie jako Visa Cash App RB, a mimo to "czerwone byki" nie uznały go za godnego jazdy u boku Maxa Verstappena. Równocześnie Red Bull uznaje go za zbyt dobrego zawodnika, aby oddać go konkurencji.
ZOBACZ WIDEO: Miasto będzie miało udziały w Stali. Prezydent Gorzowa zostanie prezesem klubu?
Karierę Tsunody od lat wspiera Honda, która załatwiła mu miejsce w Formule 1 w roku 2021. Jednak od sezonu 2026 japoński producent przestanie dostarczać silniki Red Bull Racing i Visa Cash App RB, więc "czerwone byki" nie będą miały interesu, aby nadal trzymać Tsunodę w bolidzie. Z kolei w większości ekip ma zajęte fotele na lata 2025-2026.
Honda w 2026 roku zacznie produkować jednostki napędowe dla Astona Martina, ale trudno oczekiwać, aby w zespole z Silverstone było miejsce dla Yukiego Tsunody. Ważny kontrakt z Brytyjczykami ma Fernando Alonso, a Lance Stroll może być pewny startów w F1, dopóki właścicielem ekipy jest jego ojciec.
Może się okazać, że jedynym wyjściem dla Tsunody będzie spędzenie roku 2026 na rezerwie w jednej z ekip, a później walka o powrót do ścigania. Takiego scenariusza najbardziej obawiają się japońscy dziennikarze.