Red Bull na cenzurowanym w F1. Czy znów złamie regulamin?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner

Red Bull Racing to jedyny zespół F1, który w sezonie 2021 nie zmieścił się w limicie wydatków. Tegoroczna rywalizacja dobiega końca, a inflacja stała się sporym problemem dla ekip. Czy w związku z tym Red Bullowi znów grozi złamanie przepisów?

Po tym jak FIA ogłosiła, że Red Bull Racing jako jedyny zespół Formuły 1 nie zmieścił się w limicie wydatków w sezonie 2021, pojawiły się spekulacje dotyczące obecnej kampanii. Wszakże od początku roku ekipy F1 mocno narzekają na szalejącą inflację i prowadziły kampanię na rzecz zwiększenia dostępnego pułapu budżetowego. Lobbowanie przyniosło pożądany efekt, bo limit minimalnie podniesiono.

Problemem jest to, że FIA dokonała weryfikacji audytów za sezon 2021 dopiero w październiku 2022 roku, a więc kilka miesięcy po fakcie. Zespoły dość późno poznały też sposób interpretacji niektórych kosztów. Dlatego pojawiły się sugestie, że Red Bull i inne ekipy ponownie mogą mieć problem ze zmieszczeniem się w dozwolonym pułapie.

W Red Bullu śpią jednak spokojnie. - Spora część kosztów z roku 2021 była jednorazowa. Nawet jeśli mówimy o takich wydatkach jak urlopy pracownicze czy zasiłki chorobowe, to są to koszty jednorazowe. Będziemy nadal żywić naszych pracowników, zamawiać dla nich catering. Te kwoty zostaną dopasowane do limitu budżetowego - powiedział motorsport.com Christian Horner, szef zespołu z Milton Keynes.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

"Czerwone byki" znalazły się w dość komfortowej sytuacji w sezonie 2022, bo po pierwszych zmianach w bolidzie zaczęły dominować w F1, znacznie wyprzedzając pod względem tempa Ferrari. Dlatego Red Bull mógł ograniczyć wydatki na rozwój samochodu, zaoszczędzając w ten sposób pieniądze. W roku 2021 było to niemożliwe, bo walka z Mercedesem o tytuł trwała do ostatniego wyścigu.

- Jeśli spojrzę na tempo rozwoju w sezonie 2022, to inne zespoły przygotowały znacznie więcej aktualizacji niż my. Trzeba też spojrzeć na liczbę wypadków, bo naprawy bolidów są bardzo drogie, nawet jeśli czasem nie są twoją winą. Verstappen miał w tym roku najmniej kolizji i wypadków, więc pod względem użycia części zapasowych też jesteśmy na końcu F1 - ocenił Horner.

Brytyjczyk nie wyklucza, że za kilka miesięcy okaże się, że to inne zespoły przekroczyły limit wydatków w sezonie 2022. - My utworzyliśmy precedens. Niebezpieczne pod kątem tegorocznych budżetów jest to, że zespołów naruszających limity może być więcej. Choćby ze względu na szalejące ceny energii - skomentował szef Red Bulla.

Red Bull za przekroczenie limitu otrzymał karę 7 mln dolarów oraz ograniczenie czasu w tunelu aerodynamicznym o 10 proc. Zespół przekroczył budżet o 1,6 proc., choć gdyby stosował się do interpretacji wydatków FIA, skala przewinienia byłaby mniejsza. - Jeśli dostajemy taką karę za naruszenie limitu o 0,37 proc., to jaka będzie grzywna za przekroczenie pułapu o 5 proc.? - zapytał Horner.

Czytaj także:
Bojkot w F1. Już nie tylko Verstappen
Lewis Hamilton odpowiada Fernando Alonso. Gorąco w F1

Komentarze (1)
avatar
Vijderst
2.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łopata też jest na cenzurowanym u matki, bo znowu nie poszedł do warzywniaka po kalafior na obiad - bał się świata :)