Na początku grudnia Formuła 1 potwierdziła, że GP Chin w sezonie 2023 nie dojdzie do skutku. W ten sposób królowa motorsportu potwierdziła trwające od wielu tygodni spekulacje na temat tego, że polityka "zero COVID" prowadzona przez Pekin uniemożliwi rozegranie zawodów. Chiny oczekiwały od personelu F1 m.in. dwutygodniowej kwarantanny, co zaburzało przygotowania do innych wyścigów.
Odwołanie tegorocznego GP Chin oznaczało, że impreza nie dojdzie do skutku po raz czwarty z rzędu. Po raz ostatni kierowcy F1 ścigali się w Szanghaju jeszcze przed pandemią koronawirusa - w sezonie 2019.
Ostry sprzeciw społeczeństwa i masowe protesty przeciwko polityce "zero COVID", po tym jak Pekin przedłużył obowiązywanie uciążliwych restrykcji, zmieniły sytuację. Władza w Chinach częściowo wycofała się z pomysłów dotyczących zamykania całych miast i ograniczania swobód obywatelskich. Tym samym odżyły nadzieje na organizację GP Chin w sezonie 2023 - poinformował serwis racingnews365.com.
Za organizacją GP Chin przemawiać ma fakt, że Formuła 1 nadal nie znalazła zastępstwa dla rundy w Szanghaju. Termin 16 kwietnia pozostaje wolny w kalendarzu, bo póki co szefowie Liberty Media nie dogadali się z organizatorami GP Portugalii i GP Turcji, którzy byli zainteresowani przejęciem miejsca w F1 po Azjatach.
Umowa F1 na organizację GP Chin obowiązuje do końca 2025 roku, ale z ustaleń racingnews36.com wynika, że znajduje się w niej specjalna klauzula pozwalająca na przedterminowe zakończenie kontraktu. Jest to możliwe w razie trzykrotnego odwołania Grand Prix. Dlatego też Formuła 1 ma teraz prawo, by wypowiedzieć Chińczykom porozumienie. Biorąc jednak pod uwagę jak ważny jest to rynek, taki ruch wydaje się mało prawdopodobny.
Czytaj także:
Sędziowie zmienili wyniki. Polak zwycięzcą pierwszego etapu Dakaru!
Ciężarówka niemal wjechała w kibiców. Chwile grozy na Dakarze
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?