Lider Ferrari w Mercedesie? Włosi chcą tego uniknąć za wszelką cenę

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Kontrakt Charlesa Leclerca z Ferrari wygasa po sezonie 2024, a Monakijczykiem ma interesować się kierownictwo Mercedesa. Dlatego nowy szef włoskiego zespołu zamierza zrobić wszystko, by przedłużyć współpracę z 25-latkiem.

Kilka lat temu Charles Leclerc mocno uwierzył w długofalowy projekt Ferrari i podpisał kontrakt aż do końca sezonu 2024. Przekonanie Monakijczyka do zawarcia nowej umowy może być trudniejsze, bo ten ma świadomość, iż należy do najbardziej utalentowanych kierowców w Formule 1, ale zespół nie jest w stanie dostarczyć mu odpowiedniego narzędzia do wygrywania wyścigów i tytułów w F1.

Leclerca mogą skusić szefowie Mercedesa, bo od kilku miesięcy w padoku F1 spekuluje się, że widzą oni w nim następcę Lewisa Hamiltona. Świadomi plotek są też ludzie u steru Ferrari, dlatego na najbliższe miesiące nakreślono jeden cel - przedłużyć kontrakt Monakijczyka. To zadanie dla nowego szefa zespołu - Frederica Vasseura.

Vasseur ma sprawić, aby Leclerc poczuł się doceniony w zespole, a strategia w wyścigach była dostosowana pod niego - wynika z informacji włoskiego "Motorsportu" i dziennikarza Roberto Chinchero. Podobnie poczyniono w innych ekipach, gdzie chociażby Max Verstappen dał się namówić na wieloletni kontrakt z Red Bull Racing, a Lando Norris zobowiązał do długiej współpracy z McLarenem.

Jeśli nowy szef Ferrari zacznie wprowadzać te ustalenia w życie, niepocieszony będzie Carlos Sainz. Hiszpan trafił do zespołu w roku 2021 i od początku był traktowany na równych warunkach z kolegą z ekipy. Taka była decyzja Mattii Binotto, ówczesnego szefa Ferrari. To prowadziło do tarć w ubiegłym sezonie, kiedy to w niektórych wyścigach Leclerc miał pretensje, że Sainz nie ustępuje mu miejsca na torze.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Co ciekawe, kontrakt Sainza również wygasa po sezonie 2024. Jeśli Hiszpan zostanie sprowadzony do roli kierowcy numer dwa, to może nie być zainteresowany dalszą jazdą czerwonym samochodem. Aby uniknąć ewentualnego konfliktu między Leclercem a Sainzem, samo Ferrari również może dążyć do zawarcia umowy z kierowcą, który pogodzi się z drugoplanową rolą w zespole.

Kolejnym czynnikiem, który ma przekonać Leclerca do pozostania w Ferrari, jest wyższa pensja. Począwszy od sezonu 2023 zarobki Monakijczyka poszły w górę - do poziomu 36 mln dolarów.

Czytaj także:
Ford bliski wejścia do F1. To może być zwycięski sojusz
Odwiedził Schumachera i zrobił mu zdjęcie. Tyle za nie chce

Komentarze (1)
avatar
Mark2
25.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Saint niech z Ferrari sobie odejdzie, są od niego dużo lepsi kierowcy.