Valtteri Bottas zadebiutował w Formule 1 w roku 2013 w barwach Williamsa. W tamtym okresie w królowej motorsportu spory nacisk położony był na wagę kierowcy, bo w ten sposób można było zyskać kilka kilogramów przewagi nad rywalami. Z tego też powodu Bottas zaczął się odchudzać, co w pewnym momencie wymknęło się spod kontroli.
Reprezentant Alfy Romeo w rozmowie z "Helsingin Sanomat" zdradził, że jadł głównie warzywa i ciężko trenował, czasem nawet decydował się na ćwiczenia bez wcześniejszego zjedzenia posiłku. To odbijało się na jego stanie psychicznym.
- Nauczyłem się być niezdrowym fizycznie i psychicznie. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i przerodziła w uzależnienie. Nie zdiagnozowano u mnie oficjalnie zaburzeń odżywiania, ale na pewno je miałem. To była niezbyt zdrowa sytuacja - powiedział Bottas o swoich początkach w F1.
ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica
- Chciałem być najlepszy i pomyślałem, że muszę to zrobić. Jeśli zespół mówi, że muszę ważyć 68 kg, a moja optymalna waga to 73 kg, to robiłem wszystko, aby ją zbić. Potrzebowałem potem psychologa, aby dojść do siebie. Jego pierwsza ocena była taka, że jestem jak robot, który dąży do celu i nie okazuje żadnych emocji. To mnie uderzyło. W tamtym czasie nie miałem życia poza F1 - dodał kierowca Alfy Romeo.
Obecnie problem wagi kierowców F1 rozwiązano poprzez wprowadzenie minimalnego limitu, który obliczany jest wspólnie z fotelem, kaskiem i kombinezonem. Począwszy od roku 2019 wynosi on łącznie 80 kg. Jeśli zawodnik waży mniej, to do fotela dołączany jest dodatkowy balast.
Fiński kierowca przyznał też, że mocno przeżył śmierć Julesa Bianchiego, który doznał poważnych obrażeń głowy w GP Japonii w roku 2014, po czym zmarł kilka miesięcy później. Po tragedii Francuza w przypadku Bottasa konieczne stały się wizyty u psychologa.
Traumą dla Valtteriego Bottasa były też występy w Mercedesie. Fin trafił do niemieckiej ekipy w roku 2017, ale co sezon otrzymywał kontrakt na zaledwie dwanaście miesięcy. Dlatego znajdował się pod ciągłą presją i musiał żyć z przeświadczeniem, że w każdej chwili może stracić miejsce w stajni z Brackley.
- Ostatni sezon w Mercedesie był trudniejszy, bo temat mojej przyszłości był zawieszony i nie wiedziałem, do którego zespołu trafię. Poproszenie o pomoc osoby z zewnątrz było dużym wyzwaniem. Całe życie myślisz, że jesteś twardzielem i nie potrzebujesz pomocy, że wystarczy popatrzeć w lustro. Jednak profesjonalny psycholog wie, jakie pytania zadawać i otwiera w ten sposób wiele zamków - podsumował Bottas.
Czytaj także:
"Mur chiński". Red Bull definitywnie zrywa z gigantem
Ford nie tylko w F1. Ambitne plany Amerykanów