Będzie bitwa o wielki kontrakt w F1? Japończycy myślą o powrocie

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: zniszczona opona w bolidzie Maxa Verstappena
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: zniszczona opona w bolidzie Maxa Verstappena

Jeszcze kilkanaście lat temu Bridgestone był oficjalnym dostawcą opon dla F1. W roku 2011 japońską firmę w tej roli zastąpiło Pirelli, a produkty Włochów nie zbierają najlepszych opinii. Teraz Azjaci na poważnie biorą pod uwagę powrót do F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Niedawno FIA ogłosiła przetarg, który ma wyłonić dostawcę opon dla Formuły 1 w latach 2025-2027, przy czym kontrakt będzie zawierał opcję przedłużenia współpracy o jeszcze jeden sezon. Zainteresowanie dalszą produkcją ogumienia dla F1 zainteresowane jest włoskie Pirelli, ale firma będzie mieć poważnego konkurenta, o czym poinformował "Auto Motor und Sport".

Z ustaleń "AMuS" wynika, że powrotem do F1 zainteresowany jest Bridgestone. Japończycy produkowali opony dla królowej motorsportu w latach 1997-2010, będąc w końcowej fazie jedynym dostawcą ogumienia, a wcześniej też dostarczali gumy na wybrane rundy w sezonach 1976 i 1977.

Chęć powrotu Bridgestone do F1 może wywołać trzęsienie ziemi. Produkt oferowany przez Japończyków zbierał świetne recenzje i kierowcy z niezadowoleniem przyjęli decyzję firmy, która po sezonie 2010 postanowiła pożegnać mistrzostwa. Od tego czasu ogumienie dostarcza Pirelli, którego opony regularnie są krytykowane przez kierowców.

ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji

Warto jednak pamiętać, że Bridgestone produkowało opony w nieco innych realiach, gdy bolidy były znacznie lżejsze i nie były tankowane na dystans całego wyścigu. W ten sposób Japończykom łatwiej było stworzyć mieszanki, które nie były podatne na przegrzewanie się i szybką degradację.

Podobnie jak w poprzednich latach, przetarg wyłoni tylko jednego dostawcę opon, bo F1 odeszła od wojny producentów ogumienia. Na bitwie Pirelli i Bridgestone skorzysta królowa motorsportu i FIA, bo w grę wchodzą duże pieniądze.

Obecny kontrakt z Pirelli gwarantuje królowej motorsportu od 30 do 40 mln dolarów rocznie. Walka o status oficjalnego dostawcy opon F1 najpewniej wywinduję tę stawkę do niespotykanych wcześniej kwot. W zamian zwycięzca przetargu zapewni sobie ogromną ekspozycję marketingową.

Firmy zainteresowane dostarczaniem opon dla F1 mają czas do końca maja, aby złożyć aplikację w przetargu. Zwycięzca całej procedury ma być znany jeszcze przed wakacjami.

Czytaj także:
- Kierowca nie ucieknie z zespołu F1. Może zmarnować swój talent
- Rosyjski miliarder nie porzucił marzenia. Chce mieć zespół F1

Komentarze (0)