Tragedia w F1 była o krok. Fotograf z alei serwisowej wskazał winnego

Esteban Ocon był bliski potrącenia przedstawicieli mediów i funkcyjnych pod koniec GP Azerbejdżanu. Jeden z fotografów, który znajdował się w alei serwisowej, nie ma wątpliwości, kto zawinił w tej sytuacji.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Esteban Ocon wjeżdżający do alei serwisowej Materiały prasowe / Viaplay / Na zdjęciu: Esteban Ocon wjeżdżający do alei serwisowej
Esteban Ocon pojawił się w alei serwisowej podczas ostatniego okrążenia GP Azerbejdżanu, aby zrealizować regulaminowy zapis o użyciu dwóch różnych mieszanek opon w wyścigu Formuły 1. W tym samym czasie funkcyjni szykowali się już do zamknięcia pit-lane i pozwolili na wpuszczenie grupy ludzi w pobliże "ściany dowodzenia".

Nieroztropna decyzja mogła zakończyć się tragedią, bo Ocon przemknął obok biegających ludzi. - To nie jest coś, co chcesz widzieć. Nie rozumiem, dlaczego zaczynamy przygotowania do ceremonii podium, gdy na torze trwa jeszcze wyścig. Wjeżdżałem do alei serwisowej z prędkością 300 km/h, bardzo późno hamując i widząc dookoła bariery i ludzi - powiedział później kierowca Alpine.

FIA po wyścigu wezwała do siebie osoby, które odpowiadały za decyzję o zgromadzeniu się ludzi w pobliżu alei serwisowej, gdy GP Azerbejdżanu trwało jeszcze w najlepsze. Incydent z Baku ma wywołać refleksję u władz światowej federacji i zmianę postępowania w przypadku kolejnych Grand Prix.

ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu

W gronie osób, które mógł potrącić francuski kierowca, znalazł się fotograf Jewgienij Safronow. "Byłem tam. Świetny przykład, gdy za nami nie najlepszy wyścig, ale powstaje 'temat' do omówienia. Świetna historia pod nagłówki typu 'mogło skończyć się tragedią' i tak dalej" - napisał na Telegramie rosyjski fotograf, który nie ma wątpliwości, kto zawinił w całej sytuacji.

"FIA. Kto wpuścił fotografów do alei serwisowej? Ludzie z FIA. Oni dają zielone światło na wejście. Tym razem zrobili to trochę wcześniej niż zwykle. W tej grupie byli nie tylko fotografowie, ale też sędziowie techniczni. To z pewnością było niebezpieczne i tak nie powinno być. Jednak w ostateczności zawsze za kierownicą bolidu siedzi człowiek, który ma do dyspozycji hamulce" - dodał Safronow.

Czy w tej sytuacji można znaleźć coś na obronę FIA? Funkcyjni i przedstawiciele mediów w końcówce wyścigu pracują pod presją czasu. Chociażby fotoreporterzy chcą zająć jak najlepsze miejsce pod podium, by uchwycić później dobre zdjęcia. Część funkcyjnych musi z kolei rozstawić znaczniki i inne elementy, które są niezbędne po zakończeniu wyścigu F1.

FIA w oświadczeniu wydanym po GP Azerbejdżanu stwierdziła, że "wypuszczanie fotoreporterów i sędziów do alei serwisowej przed metą wyścigu jest powszechną praktyką". W tym konkretnym przypadku jednej z osób decyzyjnych zabrakło jednak wyobraźni i świadomości, że Ocon musi jeszcze zjechać na późny pit-stop.

W F1 niezwykle rzadko dochodzi do sytuacji, w której kierowca melduje się u mechaników na ostatnim okrążeniu. Dlatego zazwyczaj obecność mediów czy sędziów w alei serwisowej na tym etapie rywalizacji nie stanowi żadnego zagrożenia.

Czytaj także:
- O krok od tragedii w F1. Kierowca mógł potrącić ludzi
- Verstappen oczekuje wyjaśnień od Red Bulla. Kosztowna porażka mistrza świata

Czy rosyjski fotograf ma rację?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×