W ostatnich latach GP Azerbejdżanu gwarantowało zwykle mnóstwo emocji i nieoczywistych rozstrzygnięć. Jednak tegoroczna edycja wyścigu Formuły 1 była wyjątkowo nudna. Nie oglądaliśmy ciekawych manewrów wyprzedzania, a gdyby nie wyjazd samochodu bezpieczeństwa na początku rywalizacji, również w czołówce nie doszłoby do przetasowań.
Nudny wyścig F1 nadszedł w momencie, gdy szefowie dyscypliny kombinują, jak uatrakcyjnić cały weekend. W Baku rozegrano zaledwie jeden trening, bo w sobotę doszło do pojedynku sprinterskiego i sprintu. - To nie był thriller. Żadnego wyprzedzania, nawet jeśli ktoś miał przewagę tempa. W efekcie nie dostarczyliśmy świetnej rozrywki kibicom - zauważył po wyścigu Toto Wolff, cytowany przez motorsport.com.
- Musimy przeanalizować weekendy ze sprintami, bo one mają pewne pozytywy, ale wszystko sprowadza się do wyścigu. Potrzebujemy w nich ostrej walki, tak jak chociażby w sprincie pomiędzy Russellem a Verstappenem. W wyścigu tego zabrakło - dodał szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Zdaniem Austriaka, Formuła 1 musi przeanalizować, co doprowadziło do tego, że tegoroczne GP Azerbejdżanu było tak nudne. - Nawet jeśli ktoś był na odległość 0,2 s, to miał problem z wyprzedzaniem. Chyba że jego rywal popełnił błąd. Musimy się temu przyjrzeć i zrobić wszystko, aby w przyszłości unikać nudnych wyścigów - ocenił Wolff.
W padoku F1 panuje opinia, że problem stanowią tegoroczne bolidy. Każdy z zespołów dążył w ostatnich miesiącach do tego, by generowały one większy docisk. W efekcie stopniowo do królowej motorsportu powraca problem znany sprzed rewolucji technicznej z sezonu 2022. Wiąże się on z tym, że trudno podążać zaraz za innym pojazdem.
- Po tym weekendzie nie możemy mówić, że obraliśmy zły kierunek z przepisami technicznymi i wymagają one zmiany. Chodzi bardziej o zrozumienie, dlaczego nie mieliśmy tym razem rozrywki. Mieliśmy dwa bolidy z ogromną przewagą, 20-sekundową przerwę i kolejne samochody, gdzie nie wiedziałem, kto jest szybszy - Ferrari, Aston Martin czy Mercedes. Utknąłeś, gdzie utknąłeś i tyle w zasadzie działo się w tym wyścigu - podsumował Wolff.
Czytaj także:
- Ferrari zadało cios Red Bullowi. Kluczowa osoba odchodzi do rywala
- Tragedia w F1 była o krok. Fotograf z alei serwisowej wskazał winnego