Już w środę Formuła 1 poinformowała o odwołaniu GP Emilia Romagna. Decyzja zapadła w momencie, gdy fala kulminacyjna przeszła przez najważniejsze miasta w centralnej części Włoch. Pod wodą znalazły się m.in. Faenza, Cesena, a także sama Imola. Chociaż w czwartek poziom wody zaczął się obniżać, to służby ratunkowe i porządkowe obecnie walczą ze skutkami żywiołu.
W świecie F1 nikt nie kwestionował zasadności odwołania GP Emilia Romagna. Jeszcze w środę większość zespołów i kierowców wydała komunikaty, w których poparto stanowisko królowej motorsportu. Organizacja wyścigu w momencie, gdy wiele dróg w okolicy toru Imola jest zniszczonych i zalanych, a służby ratunkowe pomagają poszkodowanym, mijała się z celem.
GP Emilia Romagna nie powróci jednak do kalendarza w sezonie 2023, bo w terminarzu nie ma wolnych miejsc, a to oznacza straty finansowe dla F1 i zespołów. "Klęska żywiołowa, taka jak powódź, jest uważana za siłę wyższą. Dlatego organizator nie musi wnosić opłaty za wyścig, która w przeciwnym razie byłaby należna F1. W przypadku Imoli jest to ok. 21,5 mln dolarów" - napisał "Bild".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
F1 ma też udział w zysku ze sprzedaży biletów, a organizatorzy GP Emilia Romagna zapowiedzieli już zwrot pieniędzy za wejściówki. Równocześnie kontrakty telewizyjne i sponsorskie podpisane są w taki sposób, że wysokość wypłat zależy od liczby rozegranych wyścigów. Dlatego też łączne straty Formuły 1 wskutek odwołania rundy na Imoli są znacznie wyższe i mogą sięgnąć nawet kilkudziesięciu milionów dolarów.
Dla F1 to kolejna strata w tym sezonie, bo już na początku roku odwołano GP Chin. Królowa motorsportu zrezygnowała z rundy w Szanghaju, do której miało dojść 16 kwietnia, ze względu na politykę "zero COVID" prowadzoną przez Pekin.
Gdyby Formuła 1 próbowała rozegrać GP Emilia Romagna na siłę, istniałoby zagrożenie, iż GP Monako (26-28 maja) nie dojdzie do skutku. Wszystko przez to, że ciężarówki przewożące sprzęt F1 mogłyby nie dotrzeć na czas do księstwa. Wskutek powodzi wiele dróg we Włoszech zostało bowiem zniszczonych.
Odwołanie zawodów na Imoli sprawiło, że GP Monako uda się rozegrać zgodnie z planem. - Ciężarówki są w drodze do nas. Przyjadą w piątek. Nasze zespoły logistyczne są gotowe na ich przyjęcie - przekazał rzecznik prasowy Automobilklubu Monako, który stoi za organizacją wyścigu F1 na ulicach Monte Carlo.
Czytaj także:
- Sezon F1 krótszy o jeden wyścig? Nowe informacje po odwołaniu GP Emilia Romagna
- Zamieszanie w F1. Zapadła decyzja ws. GP Monako