Deszcz urozmaicił GP Monako. Alonso pokpił sprawę, Verstappen poza zasięgiem rywali

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Opady deszczu miały być nadzieją Fernando Alonso na pokonanie Maxa Verstappena w GP Monako. W decydującym momencie Aston Martin założył Hiszpanowi złe opony i pozbawił go szansy na końcowy triumf. W ten sposób Holender znów wygrał w Monako.

Wąska nitka toru w Monte Carlo sprawia, że w ostatnich latach wyścigi Formuły 1 w księstwie pozostawiały sporo do życzenia, a najwięcej emocji przynosiły kwalifikacje do GP Monako. Tym razem kibice mogli jednak spodziewać się fajerwerków, bo synoptycy zapowiadali opady deszczu na niedzielne popołudnie. Kością niezgody było jedynie to, w którym momencie w Monako zacznie lać.

Na starcie wiele się nie zmieniło. Chociaż Fernando Alonso zapowiadał wykorzystanie krótkiej prostej startowej do ataku na Maxa Verstappena, ale kierowca Red Bull Racing utrzymał prowadzenie. Różnicą było to, że Hiszpan dysponował twardym ogumieniem, co dawało mu większy bufor bezpieczeństwa w razie późniejszych opadów deszczu.

Na jedenastym okrążeniu narozrabiał Carlos Sainz. Kierowca Ferrari kilkukrotnie próbował wyprzedzić Estebana Ocona, by wdrapać się na miejsce dające podium. Nie dość, że Hiszpan nie uporał się z Francuzem, to na dodatek trafił w bolid rywala i uszkodził sobie przednie skrzydło.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

Kolejne minuty w GP Monako upływały pod znakiem komunikatów na temat tego, w którym momencie spadnie deszcz. Pierwsze krople pojawiły się po nieco ponad godzinie ścigania. Fatalną decyzję podjął Aston Martin, który wezwał Alonso na pit-stop i założył mu slicki w momencie, gdy warunki na torze nadawały się już na opony przejściowe. W ten sposób Hiszpan stracił szansę na wygraną.

- Nie da się jechać - narzekał Verstappen, którego uspokajał inżynier i prosił, by dojechał do garażu na slickach. W odpowiednim momencie na opony przejściowe przeszedł Mercedes, dzięki czemu Lewis Hamilton i George Russell awansowali w klasyfikacji wyścigu.

Na mokrej nawierzchni bliski rozbicia bolidu był Carlos Sainz, co poskutkowało tym, że wyprzedził go Charles Leclerc. Tym samym Monakijczyk jako pierwszy zameldował się u mechaników Ferrari po "przejściówki", a Włosi musieli wykonać podwójny pit-stop, na którym sporo czasu stracił Hiszpan.

Po kilku minutach pojawiło się pytanie, czy nie trzeba będzie założyć pełnych opon deszczowych. Jednak większość kierowców pozostała na "przejściówkach". - Czy rozważamy jakiekolwiek inne ogumienie? - pytał inżynier Verstappena w końcówce wyścigu, gdy tor powoli przesychał. - Nie - brzmiała odpowiedź lidera wyścigu. Równocześnie Holender miał mnóstwo szczęścia, bo otarł się o ścianę, ale nie uszkodził bolidu.

Ostatecznie aktualny mistrz świata dojechał do mety jako pierwszy, dopisując sobie do CV kolejne zwycięstwo w GP Monako. Biorąc pod uwagę, że Sergio Perez nie zdobył punktów, wyścig w księstwie może być niezwykle ważny dla Maxa Verstappena w kontekście walki o trzeci tytuł.

F1 - GP Monako - wyścig - wyniki:

Poz.KierowcaZespółCzas/strata
1. Max Verstappen Red Bull Racing 78 okr.
2. Fernando Alonso Aston Martin +27.921
3. Esteban Ocon Alpine +36.990
4. Lewis Hamilton Mercedes +39.062
5. George Russell Mercedes +56.284
6. Charles Leclerc Ferrari +1:01.890
7. Pierre Gasly Alpine +1:02.362
8. Carlos Sainz Ferrari +1:03.391
9. Lando Norris McLaren +1 okr.
10. Oscar Piastri McLaren +1 okr.
11. Valtteri Bottas Alfa Romeo +1 okr.
12. Nyck de Vries Alpha Tauri +1 okr.
13. Guanyu Zhou Alfa Romeo +1 okr.
14. Alexander Albon Williams +1 okr.
15. Yuki Tsunoda Alpha Tauri +2 okr.
16. Sergio Perez Red Bull Racing +2 okr.
17. Nico Hulkenberg Haas +2 okr.
18. Logan Sargeant Williams +2 okr.
19. Kevin Magnussen Haas nie ukończył
20. Lance Stroll Aston Martin nie ukończył

Czytaj także:
Koszmar kierowcy Ferrari. Sędziowie byli bezlitośni
Koniec marzeń Pereza o tytule? Sam nie mógł uwierzyć w to, co zrobił

Komentarze (0)