Pierwsze takie porozumienie w F1. Kraje nie chcą się licytować

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kibice F1 podczas GP Holandii
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kibice F1 podczas GP Holandii

Promotorzy europejskich wyścigów wiedzą, że nie mają co konkurować ze stawkami oferowanymi przez kraje Bliskiego Wschodu, stąd coraz mniejsza liczba rund F1 na Starym Kontynencie. W nowych realiach odnaleźli się szefowie GP Belgii i GP Holandii.

W tym artykule dowiesz się o:

Szefowie Formuły 1 w zaciszu gabinetów opracowują kalendarz na sezon 2024. Pierwsze sygnały mówią o tym, że w przyszłym roku znów nie będziemy mieć wyścigu w Afryce. Wynika to z faktu, że RPA stało się cichym sojusznikiem Rosji w wojnie w Ukrainie. Dlatego rozmowy z promotorami rundy na torze Kyalami zostały wstrzymane.

Na nieobecności GP RPA w terminarzu F1 zyskać miało GP Belgii, które ma otrzymać przedłużenie kontraktu o kolejny sezon. Belgijska gazeta "Le Soir" przedstawiła w tej sprawie nowe informacje. Runda na Spa-Francorchamps faktycznie ma pozostać w kalendarzu, ale jej organizatorzy mieli dogadać się z promotorami GP Holandii. Efekt może być dość zaskakujący.

Belgowie i Holendrzy mieli uznać, że licytacja pomiędzy krajami o obecność w F1 nie jest dobrym pomysłem. Dlatego organizatorzy obu wyścigów zgodzili się na rotacyjną obecność w mistrzostwach. Dlatego GP Belgii odbędzie się w roku 2024, w kolejnym dojdzie do GP Holandii i tak na przemian.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kobiety też strzelają piękne bramki. Ale przymierzyła!

"Ma to stworzyć coś w rodzaju GP Beneluksu. To projekt, który będzie można naśladować w Europie, która nie może konkurować z ogromnymi stawkami finansowymi oferowanymi przez resztę świata" - napisał "Le Soir".

Nieco inne wieści przekazała belgijska agencja informacyjna RTBF. Z jej ustaleń wynika, że organizatorzy GP Belgii ciągle rozmawiają ze Stefano Domenicalim i na obecnym etapie negocjacji "nic nie wskazuje na to, że Belgia będzie znajdować się rotacyjnie w kalendarzu F1".

- Gdyby Belgia i Holandia były zmuszone do zamiany w przyszłości, mogłyby to rozważyć. W tej chwili tak nie jest. Z pragmatycznego punktu widzenia, lepiej być w kalendarzu co dwa lata niż w ogóle. Jednak osobiście uważam, że rotacyjna obecność w F1 to zły pomysł - przekazał dziennikarz belgijskiej agencji Gaetan Vigneron.

Obecna umowa na organizację GP Belgii wygasa po sezonie 2023, natomiast Holendrzy posiadają kontrakt na wyścig F1 w Zandvoort do końca 2025 roku.

Czytaj także:
- Kolejny wyścig F1 odwołany? Kanada walczy z pożarami i smogiem
- Frunący samochód miażdżył ludzi. Wyścig trwał dalej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty