RPA coraz bliżej Rosji. F1 rezygnuje z wyścigu

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

W roku 2024 mieliśmy być świadkami głośnego powrotu Afryki do kalendarza F1. Tak się jednak nie stanie, bo rozmowy z promotorami GP RPA znów zostały zerwane. Zadecydował o tym fakt, że RPA staje się coraz większym sojusznikiem Rosji i Putina.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich miesiącach Formuła 1 szykowała się do powrotu do Afryki. Ostatnią edycję GP RPA rozegrano w 1993 roku, a obecnym szefom Liberty Media nie podoba się to, ze na tym kontynencie nie jest organizowany ani jeden wyścig F1. Królowa motorsportu miała wrócić na tor Kyalami już w tym sezonie, ale obu stronom nie udało się osiągnąć porozumienia w kwestiach finansowych.

Powrót GP RPA do kalendarza F1 w roku 2024 uznawano jednak za pewnik. Zwłaszcza że prawa do imprezy przejęła firma 777. To sportowy fundusz inwestycyjny z siedzibą w Miami, który aktywnie działa m.in. w piłce nożnej. Dodatkowo ideę organizacji wyścigu w Afryce zaczął głośno wspierać Lewis Hamilton.

RPA traci wyścig F1 z powodu Rosji

W ostatnich dniach zapadła jednak decyzja, że GP RPA nie dojdzie do skutku w najbliższej przyszłości - ustalił portal racingnews365.com. Zadecydowały o tym względy polityczne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap

Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że Formuła 1 nie chce mieć do czynienia z RPA, gdyż władze kraju stały się sojusznikiem Rosji, co nie jest dobrze odbierane przez opinię międzynarodową w dobie wojny w Ukrainie. W lutym RPA, Chiny i Rosja zorganizowały wspólne manewry wojskowe na Oceanie Indyjskim. W maju pojawiły się natomiast sugestie, że RPA dostarcza broń Rosji.

Gdyby nie sojusz RPA z Władimirem Putinem, to wyścig Formuły 1 w roku 2024 najpewniej zawitałby na tor Kyalami. Szefom F1 udało się bowiem ustalić najważniejsze kwestie z firmą 777, która opracowała nawet wstępny plan tego, w jaki sposób promować wyścig. 777 osiągnęło też porozumienie z właścicielem obiektu ws. wynajęcia powierzchni, jak i ceny za organizację GP RPA.

RPA należy do sojuszu politycznego BRICS. Od 2009 roku tworzą go Brazylia, Rosja, Indie i Chiny, a RPA dołączyła do niego dwa lata później. Celem organizacji jest m.in. stworzenie nowego systemu walutowego, zwiększenie roli państw rozwijających się w światowych instytucjach walutowych i zreformowanie ONZ.

F1 nie chce mieć do czynienia z Rosją

Zerwanie negocjacji ws. GP RPA, w obliczu zacieśniającej się współpracy tego państwa z Rosją, nie jest zaskoczeniem. Formuła 1 od początku wojny w Ukrainie potępia działania moskiewskiego reżimu i Putina. Już po kilku dniach od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Kijów, odwołano GP Rosji, a później nawet wypowiedziano wieloletni kontrakt na organizację wyścigu F1 w kraju Putina.

Następnie królowa motorsportu zerwała kontrakt na transmisje telewizyjne, zawarty z rosyjską stacją Match TV. Zablokowała też Rosjanom dostęp do swojej witryny internetowej. W efekcie od sezonu 2022 fani wyścigów na Wschodzie nie mogą legalnie oglądać zawodów Grand Prix.

Dobra wiadomość dla Belgii

Rezygnacja z GP RPA oznacza, iż najprawdopodobniej w kalendarzu pozostanie GP Belgii. Legendarny tor Spa-Francorchamps zapisał się w historii F1, ale w ostatnich latach Belgowie nie są w stanie konkurować z innymi krajami w związku z coraz wyższymi opłatami za prawa do wyścigu. Spodziewano się, że GP Belgii zaplanowane na sezon 2022 będzie ostatnim, ale fiasko rozmów ws. wyścigu w Afryce poskutkowało przedłużeniem umowy o dodatkowy rok.

Teraz promotorzy GP Belgii najprawdopodobniej otrzymają kolejny, roczny kontrakt. Królowa motorsportu w ten sposób zapewni sobie nieco wytchnienia i będzie mieć dwanaście miesięcy na poszukanie innej opcji. W grę wchodzić będzie organizacja F1 w innym afrykańskim państwie albo znalezienie kraju w Europie, który zapłaci za prawa do Grand Prix więcej niż Belgia.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Przyszłość Hamiltona w F1 wyjaśniona? "To zajmie nam pół godziny"
- Coraz gorsza sytuacja Ferrari. Zespół szuka źródła problemu