Max Verstappen zadebiutował w Formule 1 w roku 2015, gdy trafił do rodziny Red Bulla i otrzymał szansę jazdy w siostrzanym zespole - Toro Rosso. Miał wtedy ledwie 17 lat, co budziło sporo kontrowersje. W padoku F1 panowało przekonanie, że tak młody kierowca nie powinien mieć zgody na rywalizację w królowej motorsportu.
"Czerwone byki" przekonały do siebie Verstappena, bo były w stanie od razu zaoferować mu miejsce w zespole F1. W tym okresie holenderskiego kierowcę na radarze miał też Mercedes. Zaawansowane rozmowy z jego otoczeniem prowadził sam Toto Wolff.
- Rozmawiałem z Josem (ojciec Maxa - dop. aut.) i Huubem Rothengatterem (ówczesny menedżer Maxa - dop. aut.). Przyszli do mojego biura w Brackley. To musiało się wydarzyć w czasach, gdy Max był jeszcze w kartingu albo pod koniec tego okresu. Na pewno to było przed jego startami w Formule 3, więc w 2013 albo 2014 roku - powiedział Wolff w ESPN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
- Potem Max i Jos odwiedzili mnie w moim domu w Wiedniu. Spędziliśmy kilka godzin na rozmowach o przyszłości. Czy żałuję, że się nie dogadaliśmy? Z pewnością. Jednak Max nie był dla nas opcją w tamtym czasie - dodał szef Mercedesa.
Jak wyjaśnił Austriak, Mercedes nie był w stanie zapewnić miejsca do startów Verstappenowi. - Mieliśmy dwóch kierowców, z których byłem bardzo zadowolony, Rosberga i Hamiltona. Gdy Rosberg zakończył karierę, to Bottas stał się dla nas opcją. Max wtedy nie był już dostępny na rynku - ocenił Wolff.
Wolff może żałować decyzji, bo Holender z czasem stał się przekleństwem jego zespołu. W roku 2021 to właśnie Max Verstappen przerwał dominację Lewisa Hamiltona w F1. - Czy Max i Lewis dobrze funkcjonowaliby w jednym zespole? Najpewniej nie - stwierdził.
- Lewis to człowiek Mercedesa od zawsze. Nigdy nie musiałem zadawać sobie tego trudnego pytania. Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Miałem jednak dwóch kierowców w fotelach. Nie miałem w zanadrzu ekipy juniorskiej, więc było jasne, że Max musiał wybrać Toro Rosso - podsumował Wolff.
Czytaj także:
- Tor niemal zamienił się w rzekę. Zespół Kubicy przeżył dramat
- Kolejny wypadek w 24h Le Mans. Wyglądało to fatalnie