Lewis Hamilton i Toto Wolff otrzymali zaproszenie na "Forbes Iconoclast Summit", gdzie mieli okazję opowiedzieć o drodze do sukcesu w Formule 1. Jednak wystąpienie Brytyjczyka zostało nagle przerwane, gdy na scenę wkroczyli aktywiści z organizacji "Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt" (PETA). Zwrócili się oni bezpośrednio do Hamiltona.
Aktywiści chcieli, aby Hamilton potępił organizowanie wyścigów psich zaprzęgów na Alasce. Jedna z osób trzymała plakat informujący o tym, że w zawodach tego typu w Iditarod zginęło ponad 150 czworonogów.
Przerwanie konferencji z udziałem gwiazdy Mercedesa nie jest przypadkowe. Wyścigi psich zaprzęgów na Alasce sponsorowane są przez firmę telekomunikacyjną GCI, która poprzez inną spółkę-córkę należy do Liberty Media - właściciela F1.
ZOBACZ WIDEO: kuriozalna sytuacja w meczu w Turzy Śląskiej. Zobacz, co zrobił bramkarz
- Kochamy cię Lewis, wiemy, że jesteś naszym sojusznikiem. Proszę, poproś Formułę 1, aby to powstrzymała, bo psy umierają tam każdego roku - powiedział jeden z uczestników demonstracji. Hamilton w odpowiedzi na zachowanie aktywistów jedynie podniósł kciuk do góry.
PETA twierdzi, że podczas corocznych psich wyścigów na Alasce zwierzęta giną z powodu "wyczerpania, chorób i urazów". Czworonogi są tam zmuszane do ciągnięcia zaprzęgów na dystansie 1500 km. Popularność wydarzenia sprawia, że niektórzy uczestnicy szykują się do niego przez cały rok.
Hamilton znany jest ze swojego aktywizmu na rzecz tolerancji, środowiska naturalnego i zwierząt. Siedmiokrotny mistrz świata F1 jest weganinem i zagorzałym miłośnikiem psów. Osobiście pojawia się w padoku z czworonogiem o imieniu Roscoe.
Czytaj także:
- Czy powstanie serial o Kubicy? Zapytaliśmy o to polskiego kierowcę
- Lewis Hamilton zadecydował ws. przyszłości. Komunikat jeszcze w tym tygodniu