Lewis Hamilton już w zeszłym roku zapowiadał, że przedłuży umowę z Mercedesem i wyrażał gotowość dalszych startów w Formule 1 przez "kilka kolejnych lat". Chociaż sezon 2023 wkrótce osiągnie półmetek, to Brytyjczyk nadal nie parafował dokumentów. Dlatego nazwisko 38-latka zaczęto łączyć z transferem do Ferrari.
Hamilton zaprzeczył ostatnio negocjacjom transferowym z Ferrari, podobnie zrobił zresztą włoski zespół. Siedmiokrotny mistrz świata F1 wyjawił przy tym, że nowy kontrakt z Mercedesem jest kwestią czasu. Nowe informacje w tej sprawie przekazał właśnie Toto Wolff. Szef ekipy z Brackley w programie "Squawk on the Street" w CNBC zdradził, że jeszcze w tym tygodniu możemy się spodziewać komunikatu ws. nowej umowy Hamiltona.
- To się stanie lada moment. Mówimy o kwestii dni, nie tygodni. Bardzo się staramy, aby dopiąć to wszystko przed GP Kanady. Mamy w planach kolejną rozmowę, a nasze relacje są bardzo dobre. Tak dobre, że boimy się momentu, gdy będziemy musieli zejść na temat pieniędzy - powiedział Wolff.
ZOBACZ WIDEO: kuriozalna sytuacja w meczu w Turzy Śląskiej. Zobacz, co zrobił bramkarz
Poprzednia tura negocjacji miała miejsce tydzień temu. Wolff spotkał się z Hamiltonem zaraz po zakończeniu GP Hiszpanii w Barcelonie. Z doniesień brytyjskich mediów wynika, że wtedy obie strony zbliżyły się w swoich stanowiskach i oczekiwaniach.
- Lewis jest najważniejszą osobowością w naszym sporcie. Jest bardzo wszechstronny, nie tylko w wyścigowym świecie, ale też poza torem. Dlatego musimy go zatrzymać w F1 tak długo, jak to tylko możliwe - dodał Wolff, sugerując zawarcie z Hamiltonem kilkuletniej umowy.
- Z perspektywy zespołu, Lewis i Mercedes mają długą relację. Nigdy nie ścigał się dla innego producenta niż Mercedes. Obaj dołączyliśmy do zespołu w 2013 roku, a nasza relacja zawodowa ewoluowała w przyjaźń - stwierdził Austriak.
Lewis Hamilton startuje w F1 od sezonu 2007, gdy został kierowcą McLarena, który korzystał wtedy z silników Mercedesa. Do fabrycznej ekipy niemieckiego producenta przeniósł się w roku 2013. Brytyjczyk ma na swoim koncie siedem tytułów mistrza świata (2008, 2014-2015, 2017-2020).
Czytaj także:
- Jeremy Clarkson dotrzymał słowa. W zespole F1 nie wierzyli w to, co widzą
- Mercedes mógł mieć Verstappena. Teraz żałuje decyzji