Charles Leclerc publicznie nie mówił dotąd o chęci odejścia z Ferrari po sezonie 2024, ale Monakijczyk jest sfrustrowany ciągłymi błędami włoskiej ekipy. Chociażby w ostatni weekend w GP Kanady zespół nie popisał się z doborem strategii na kwalifikacje, przez co Leclerc odpadł już na etapie Q2 i startował do wyścigu z dziesiątego pola.
Leclerc już w zeszłym roku, gdy kolejne błędne decyzje pozbawiały go szans walki o tytuł, wyrażał niezadowolenie z sytuacji w zespole z Maranello. Obecnie forma Ferrari jest jeszcze gorsza, a kierowca wie, że w wieku 25 lat znajduje się w idealnym momencie, by powalczyć o mistrzowski laur w Formule 1.
Na przestrzeni ostatnich tygodni kierowcę z księstwa wielokrotnie łączono z Mercedesem, ale zdaniem Ralfa Schumachera, dla młodego kierowcy ciekawy może być inny kierunek. - Mercedes w tej chwili nie wydaje się dostępną opcją, jeśli Hamilton będzie tam startował przez kolejne lata. Wierzę jednak, że mocnym kandydatem może być Aston Martin - powiedział Schumacher w niemieckim Sky.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
Aston Martin jest obecnie drugą siłą w F1. Od roku 2026 zespół zacznie korzystać z silników Hondy, co ma dodatkowo podnieść jego konkurencyjność. - Muszą się rozejrzeć za kierowcą, bo Alonso ma ważny kontrakt tylko przez rok. Kto wie, co będzie ze Strollem, bo nie spełnia on wymagań. Być może będą musieli sprowadzić drugiego mocnego kierowcę, bardziej z myślą o przyszłości - dodał Schumacher.
W Aston Martinie sytuacja Fernando Alonso jest jasna - kontrakt Hiszpana zawiera możliwość rozszerzenia współpracy nawet o sezon 2025, ale wtedy będzie on miał 43 lata. Natomiast Lance Stroll jest synem właściciela zespołu z Silverstone i na tę chwilę jego przyszłość w ekipie wydaje się być pewna, pomimo słabych wyników.
Co na to wszystko Leclerc? - Zawsze marzyłem o byciu w Ferrari. Moim głównym priorytetem jest zdobycie mistrzostwa świata w czerwonym samochodzie. Odejście nie jest w mojej głowie. Jestem w pełni oddany Ferrari, kocham ten zespół - powiedział ostatnio kierowca z Monako.
Czytaj także:
- Dominacja Red Bulla robi wrażenie. Rywale mogą tylko podziwiać
- Wstydliwy błąd George'a Russella. Może mieć pretensje tylko do siebie