Ferrari od wpadki do wpadki. Leclerc jest już zrezygnowany po kolejnych błędach

Charles Leclerc nie awansował do Q3 w kwalifikacjach do GP Kanady, po tym jak Ferrari zignorowało jego prośbę, aby założyć slicki. Monakijczyk miał dobre wyczucie warunków torowych, ale po raz kolejny zawiódł go własny zespół.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Charles Leclerc (w środku) pocieszany przez szefów Ferrari Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (w środku) pocieszany przez szefów Ferrari
Charles Leclerc na początku Q2 poinformował Ferrari, że tor wygląda na suchy i chciałby otrzymać slicki. Inżynier włoskiej ekipy zalecił mu, aby osiągnął czas na oponach przejściowych i dopiero później wrócił do alei serwisowej po gładkie ogumienie. Mimo to, po chwili Monakijczyk ponowił swoją prośbę. W tym momencie jako jedyny na slickach wyjechał Alexander Albon i zaczął notować dobre czasy.

- Dajcie mi znać, jeśli chcecie, abym pokonał mierzone okrążenie - zaznaczył Leclerc przez radio, a zespół podtrzymał wcześniejszą decyzję. W tym samym czasie warunki w Montrealu poprawiały się i inni kierowcy zaczęli przerzucać się na slicki. Leclerc zrobił to zbyt późno, w momencie gdy nad tor znów nadciągnęły opady deszczu.

Ostatecznie kierowca Ferrari odpadł z Q2 z jedenastym czasem. - Czy za późno założyliśmy slicki? To na pewno. Prosiłem o nie już na okrążeniu wyjazdowym. Albon założył je jako pierwszy i to był właściwy wybór. Nie było żadnego ryzyka w tej sytuacji. Z jakiegoś powodu zespół zdecydował inaczej - powiedział sfrustrowany Leclerc po zakończeniu kwalifikacji do GP Kanady.

ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata

- Za bardzo utrudniamy sobie życie. Miałem jasną opinię, a my postanowiliśmy zrobić coś innego. Jestem sfrustrowany. Inni kierowcy też obrali taką strategię jak my i awansowali do Q3. Problem polega na tym, że liczą się te drobne szczegóły. Mogliśmy łatwo awansować do Q2 na slickach, bo tor był suchy - dodał Leclerc, cytowany przez motorsport.com.

Monakijczyk podkreślił, że znajdując się za kierownicą, nie mógł zrobić nic więcej, aby przekonać zespół do zmiany zdania. - Nie było możliwości jaśniejszego wyrażenia swojej chęci, więc raczej nie mogłem zrobić czegoś więcej. Czeka mnie rozmowa z zespołem i spróbuję zrozumieć, co możemy zrobić w takich sytuacjach. To nie pierwszy raz, gdy ustawiamy się po niewłaściwej stronie - ocenił 25-latek.

- Nie chcę tego nawet zbytnio komentować, bo po prostu musimy być lepsi. Nie możemy sobie pozwolić na powtarzanie identycznych błędów. Dlatego czekam na rozmowę z zespołem - podsumował Leclerc.

Czytaj także:
- Red Bull boi się o życie Verstappena. Kategoryczny zakaz dla mistrza świata F1
- To ostatni kontrakt Hamiltona? Wyciekły szczegóły

Czy Charles Leclerc ma prawo być rozczarowanym decyzjami Ferrari?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×