Lewis Hamilton od kilku miesięcy prowadzi rozmowy z Mercedesem ws. dalszej współpracy, ale na razie nie zakończyły się one sukcesem. Wprawdzie ledwie kilka dni temu Toto Wolff mówił, że porozumienie jest o krok i może ono zostać ogłoszone przed GP Kanady, to nic takiego nie miało miejsca. Brytyjskie media twierdziły, że może to być spowodowane absurdalnymi żądaniami Hamiltona.
Z informacji "Daily Mail" wynika, że Hamilton zażądał od Mercedesa aż 5-letniej umowy, która gwarantowałaby mu obecność w Formule 1 aż do sezonu 2028. Trudno jednak oczekiwać, aby niemiecka ekipa zgodziła się na taki warunek. Siedmiokrotny mistrz świata w momencie wygaśnięcia kontraktu miałby bowiem 43 lata.
Kolejną sporną kwestią miałaby być pensja Hamiltona. "Daily Mail" informował, że Brytyjczyk poprosił o 5-letni kontrakt wart ok. 320 mln dolarów. Oznaczałoby to ogromną podwyżkę dla wielokrotnego mistrza świata, bo obecnie może on liczyć na pensję rzędu ok. 50 mln dolarów za sezon.
ZOBACZ WIDEO: Nie dostał powołania do kadry. Zamiast w Mołdawii tak spędzał czas
Kto ugiął się pod presją? Tego nie wiadomo, ale z najnowszych ustaleń Sky Sports wynika, że Hamilton i Mercedes są "bardzo bliskie porozumienia". Oficjalny komunikat w tej sprawie miałby się ukazać podczas GP Wielkiej Brytanii, które odbędzie się na torze Silverstone w pierwszej połowie lipca.
Drugim kierowcą Mercedesa jest i pozostanie George Russell. Zespół z Brackley w ostatnich miesiącach miał wykorzystać klauzulę w umowie 25-latka, przedłużając jej ważność do końca sezonu 2025.
Bez wątpienia długość kontraktu Lewisa Hamiltona wpłynie na sytuację w F1. Wcześniej z Mercedesem łączono bowiem Charlesa Leclerca. Jeśli okaże się, że 38-latek podpisał tylko roczny kontrakt, to niemiecki zespół będzie miał nadal otwartą drogę do transferu Monakijczyka w sezonie 2025.
Czytaj także:
- Znany zarys kalendarza F1 na sezon 2024. Wyścigi w sobotę z powodu ramadanu
- Prezydent wsiadł do rajdówki. "To jest jakieś szaleństwo"