McLaren miał nadzieję, że sędziowie jeszcze raz zajmą się decyzją o karze dla Lando Norrisa w GP Kanady. Stewardzi nałożyli sankcję na Brytyjczyka w związku z jego "niesportowym zachowaniem". 23-latek, jadąc za samochodem bezpieczeństwa, celowo zwiększył przerwę między nim a Oscarem Piastrim, aby McLaren mógł wykonać podwójny pit-stop.
W ten sposób Norris zyskał co najmniej kilka sekund, ale w przeszłości takie praktyki, jak robienie sobie celowego odstępu, nie były karane przez sędziów. Szefowie McLarena uznali, że stewardzi za sprawą wydarzeń w Montrealu chcieli stworzyć precedens, który wyeliminuje takie taktyczne szachy w przyszłości.
Sędziowie odrzucili wniosek McLarena o ponowne zajęcie się sprawą, gdyż uznali, że zgodnie z regulaminem tzw. prawo do rewizji można zastosować w sytuacji, gdy zespół przedstawi "istotną i nową" informację, która nie była dostępna w momencie podejmowania decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak bawi się Milik z partnerką. Na wakacjach
McLaren przedstawił cztery dowody, które jego zdaniem spełniły to kryterium. Brytyjczycy przygotowali m.in. notatki ze spotkania menedżerów ekip F1 z 30 czerwca 2023 roku, na którym zapewniono, że takie zachowania kierowców nie powinny być karane. Wśród dowodów McLarena znalazły się też dyskusje towarzyszące GP Monako i GP Kanady w roku 2019, gdzie też zapewniono, że kierowca może robić sobie odstęp na torze.
Ekipa z Woking dołączyła do swojego wniosku dowody wideo, audio i GPS, świadczące o tym, że inni kierowcy też tworzyli sobie lukę na torze, a nie zostali ukarani. Dodatkowo McLaren próbował dowodzić, że Alexander Albon, jako kierowca jadący za Lando Norrisem, nie stracił żadnej pozycji wskutek zachowania Brytyjczyka.
Ostatecznie FIA uznała, że dowody przedstawione przez McLarena nie są wystarczające, aby otworzyć sprawę na nowo i ocenić zasadność ukarania Norrisa. Oznacza to, że wyniki GP Kanady zostały podtrzymane w mocy, a co za tym idzie - kierowca ekipy z Woking nie zdobył punktów w Montrealu.
Sędziowie w F1 nie mają ostatnio dobrej passy. Przypomnijmy, że zamieszanie z limitami toru w GP Austrii i licznymi karami za wyjeżdżanie poza białe linie doprowadziło do tego, że po kilku godzinach zmieniono wyniki rywalizacji. Wywołało to wściekłość w padoku.
Czytaj także:
- Zwolnienie kierowcy w F1 przesądzone? Decyzja możliwa jeszcze w lipcu
- Zespoły F1 wściekłe na sędziów. Żenujące obrazki w GP Austrii