Kontrowersje po zderzeniu w GP Belgii. Kierowcy obrzucają się winą

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Oscar Piastri
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Oscar Piastri

Carlos Sainz i Oscar Piastri zderzyli się w pierwszym zakręcie GP Belgii, co w ostateczności wyeliminowało obu kierowców z dalszej walki w wyścigu F1. Później Hiszpan i Australijczyk poróżnili się w ocenie kontrowersyjnego zdarzenia.

Carlos Sainz i Oscar Piastri zderzyli się w pierwszym zakręcie GP Belgii. Hiszpan przyblokował rywala do wewnętrznej ściany, po czym w samochodzie McLarena doszło do uszkodzenie zawieszenia, zaś w jego Ferrari zniszczeniu uległa sekcja boczna. Piastri niemal natychmiast zakończył jazdę w niedzielnym wyścigu F1, zaś Sainz wycofał się z rywalizacji po kilkunastu minutach.

Sędziowie nie podjęli żadnych działań w związku z incydentem. Nieco inne zdanie na ten temat miał po wyścigu Sainz, zdaniem którego Piastri powinien był się wycofać, bo nie było dla niego miejsca w pierwszym zakręcie. Reprezentant Ferrari manewr młodego rywala z McLarena określił mianem "optymistycznego ruchu".

- Szkoda, bo jeśli przeanalizujesz poprzednie wyścigi na Spa i dostrzeżesz typowe incydenty w pierwszym zakręcie, to wyglądają one właśnie w ten sposób. Każdy, kto chce dojechać do wewnętrznej strony toru w pierwszym zakręcie, powoduje później wypadek - powiedział Sainz przed kamerami Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie

Chwilę przed kolizją kierowca Ferrari atakował Lewisa Hamiltona i zblokował koła. W rozmowie z dziennikarzami twierdził, że gdyby nie manewr Oscara Piastriego, to na wyjściu z pierwszego zakrętu znalazłby się przed siedmiokrotnym mistrzem świata.

- W pewnym momencie ktoś musi się wycofać i powinien to być gość, który jedzie obok mojego prawego koła, a nie ja. Powinien pozwolić mi na przejazd przez pierwszy zakręt. Zwłaszcza że mój manewr na Lewisie był już w ostatniej fazie realizacji - dodał Sainz.

Kierowca z Madrytu dodał, że jego bolid "prawie nie nadawał się do jazdy", ale pozostawał na torze, bo liczył na czerwoną flagę. Ewentualne przerwanie wyścigu było szansą na naprawienie samochodu Sainza.

Inaczej zdarzenie z pierwszego zakrętu ocenił Piastri. Australijczyk przyznał, że oceniłby ten manewr jako "incydent wyścigowy typowy dla pierwszego okrążenia". 22-latek żałował też straconej szansy, zwłaszcza po tym jak w sobotnim sprincie zajął drugie miejsce. - Miałem dobry start, jechałem nos w nos z Sainzem. Gdy dotarliśmy do strefy hamowania, to Carlos przesunął się w prawo i później zblokował koła - powiedział.

- Od tego momentu moje możliwości były ograniczone, nie miałem gdzie uciec. Spojrzę później na powtórki i zobaczę, czy mogłem zrobić coś więcej. Szkoda jednak, że rozmawiamy z wami, gdy wyścig ciągle trwa - dodał Piastri w Sky Sports.

Czytaj także:
- Spięcie Russella z Hamiltonem. "Totalny bałagan" w Mercedesie
- Potrzeba milionów złotych. Czy jest nadzieja dla polskich talentów?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty