Ciągle trwa procedura zapoczątkowana przez FIA, która może doprowadzić do rozszerzenia Formuły 1 o dwa zespoły w roku 2025. W ostatnich tygodniach chęć rywalizacji zgłosiło kilka podmiotów, w tym chociażby Andretti, HiTech, Carlin i LKY SUNZ. O powiększeniu F1 nie chce jednak słyszeć właściciel królowej motorsportu, jak i obecnie funkcjonujące ekipy.
Jednak na dołączenie nowych graczy do F1 ciągle naciska Mohammed ben Sulayem. Prezydent FIA w rozmowie z "Motorsport Total" wyjawił, że jego marzeniem jest, aby w mistrzostwach pojawiły się zespoły z USA i Chin. Byłoby to równoznaczne z przerwaniem monopolu europejskich stajni.
- Moim marzeniem jest zobaczenie w F1 pełnoprawnego zespołu z USA, za którym stałby amerykański producent samochodów. Chciałbym też zobaczyć fabryczną ekipę z Chin. Każdemu wolno marzyć, ale jest to do zrobienia. W Chinach żyje 1,4 mld osób, ponad 50 proc. pojazdów na tamtejszych drogach to samochody elektryczne. To fakty, to duży rynek - powiedział ben Sulayem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
Prezydent FIA zwrócił uwagę na zmianę przepisów w F1 w roku 2026. Od tego momentu moc generowana przez silniki w 50 proc. pochodzić będzie z jednostki spalinowej, a 50 proc. z jednostki elektrycznej. Może to zachęcić producentów motoryzacyjnych do rywalizacji w Formule 1.
- Chińczycy poważnie podchodzą do pojazdów elektrycznych i hybrydowych. Zmiany w silnikach są właściwą rzeczą. Gdybyśmy tego nie zrobili, to sądzicie, że Audi zgłosiłoby się do F1 w roku 2026? Stało się to dopiero po zatwierdzeniu nowego regulaminu silnikowego. Zrobiliśmy to dla dobra sportu - stwierdził ben Sulayem.
- Honda potwierdziła powrót do F1, zrobił to Ford. Zainteresowane jest też Porsche, bo ciągle obecność tej firmy w stawce jest możliwa. To wszystko wydarzyło się nie bez powodu - dodał prezydent FIA.
O ile od roku 2026 amerykański Ford będzie współpracował z Red Bull Racing, o tyle kolejnym graczem z USA w stawce może być Andretti. Cicho natomiast o zainteresowaniu F1 ze strony któregokolwiek z chińskich producentów.
Czytaj także:
- Orlen przed olbrzymią szansą. Wspominają o tym nawet Niemcy
- BMW nie dla Roberta Kubicy? Pojawia się jeden problem