Tradycyjnie już okres wakacyjny sprzyja plotkom transferowym w Formule 1. W ostatnich dniach w mediach pojawiły się informacje, że nową umowę z Ferrari parafował Charles Leclerc. Zespół z Maranello wciąż oficjalnie nie potwierdził tego faktu, tymczasem coraz głośniejsze są spekulacje na temat przyszłości drugiego kierowcy Ferrari - Carlosa Sainza.
Obecna umowa Sainza, podobnie jak w przypadku Leclerca, wygasa z końcem 2024 roku. Kierowca z Madrytu kilkukrotnie powtarzał już, że jego priorytetem jest pozostanie w dotychczasowym zespole. Mimo to, 28-latek regularnie jest łączony z Audi. Niemiecki producent pojawi się w F1 w roku 2026.
W weekend media zaczęły informować, że Sainz podpisał przedwstępną umowę z Audi. Hiszpan miałby trafić do Saubera (obecnie startuje jako Alfa Romeo) już w sezonie 2025, który będzie fazą przejściową przed debiutem Audi w F1. Niemiecki gigant wejdzie do królowej motorsportu w oparciu właśnie o ekipą ze szwajcarskiego Hinwil.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał
Włoski "Motorsport" poprosił osoby z otoczenia Sainza o komentarz do ostatnich informacji. Bliscy Hiszpana zaprzeczyli, jakoby ten miał podpisać jakikolwiek dokument z niemieckim producentem. "Plan A to Ferrari, plan B to Ferrari, plan C to także Ferrari" - usłyszał dziennikarz Franco Nugnes.
Carlos Sainz jest regularnie łączony z Audi, bo niemiecki producent potrzebuje doświadczonego kierowcy, tymczasem Valtteri Bottas zawodzi oczekiwania ekipy z Hinwil. Wszystko wskazuje na to, że Fin zostanie w zespole jeszcze na sezon 2024, bo poprzednie kierownictwo Saubera podpisało z nim tak długi kontrakt, ale później Bottas zobaczy drzwi wyjściowe w fabryce.
Na dodatek kierowcą Audi w rajdach terenowych jest ojciec 28-latka - Carlos Sainz senior. 61-latek ma niezłe kontakty w całej grupie Volkswagen, do której należy marka z Ingolstadt, gdyż wcześniej reprezentował VW w Rajdzie Dakar i wygrywał dla niego najtrudniejszy rajd terenowy świata.
Audi najpewniej dokona z czasem wymiany obu kierowców, gdyż firma nie wiąże przyszłości również z Guanyu Zhou. Chińczyk był kontraktowany jeszcze przez poprzednie kierownictwo firmy, czyli Frederica Vasseura, który obecnie zarządza... Ferrari.
Czytaj także:
- GP Las Vegas droższe niż sądzono. F1 szykuje się na ogromne koszty
- Formuła 1 ma swojego Vanna Ly. Oszust, który udawał miliardera