Zgrzyt w Red Bullu. Sergio Perez oczekuje odpowiedzi

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po lewej) i Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po lewej) i Sergio Perez

Sergio Perez prowadził w pierwszej fazie GP Holandii, ale Red Bull strategicznie postawił na Maxa Verstappena i wezwał go jako pierwszego na zmianę opon. Dzięki temu Holender wyprzedził zespołowego partnera. Co na to Meksykanin?

Sergio Perez miał sporo szczęścia na początku GP Holandii. Gdy w Zandvoort pojawiły się opady deszczu, kierowca Red Bull Racing jako jeden z pierwszych zameldował się w alei serwisowej i założył opony przejściowe. Max Verstappen opóźnił swoją wizytę u mechaników, przez co stracił prowadzenie w wyścigu Formuły 1 na rzecz zespołowego partnera.

Gdy tor zaczął przesychać, Verstappen regularnie zbliżał się do Pereza, ale kibice nie zobaczyli walki koło w koło pomiędzy kierowcami Red Bulla. "Czerwone byki" postanowiły rozegrać sytuację, ingerując w taktykę Meksykanina i Holendra. Verstappen jako pierwszy został wezwany po kolejny komplet opon i skutecznie podciął Pereza.

33-latek był wyraźnie zaskoczony takim obrotem spraw, bo wydawało mu się, że jako pierwszy zjedzie do alei serwisowej. Dlatego Perez przez radio dopytywał, czy został podcięty przez Verstappena. - Myślę, że w takiej sytuacji zespół ma w danym momencie znacznie więcej informacji niż my. Będziemy musieli to omówić podczas odprawy i jestem pewien, że istnieje powód takiego zachowania - powiedział Perez po wyścigu w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on ciężko trenuje, ona wygrzewa się na łodzi

Najpewniej, nawet gdyby nie interwencja Red Bulla, to Verstappen zdołałby wyprzedzić Pereza. Jednak zespół z Milton Keynes pozbawił fanów ciekawej walki. Było też początkiem problemów Meksykanina. Drugi kierowca "czerwonych byków" w dalszej fazie wyścigu, chwilę przed czerwoną flagą, wypadł z toru. Później otrzymał też karę 5 s za przekroczenie prędkości w alei serwisowej.

Efekt był taki, że Perez skończył GP Holandii na czwartym miejscu. - Końcówka wyścigu to był chaos, wszystko się zmieniało jak w kalejdoskopie. Niestety, nasz wspaniały pit-stop z początku wyścigu pod koniec okazał się porażką - dodał Meksykanin, który w końcowej fazie wyścigu z Zandvoort chciał ponownie postawić na opony przejściowe, ale jego pit-stop przeciągnął się i 33-latek poniósł spore straty czasowe.

- Szkoda, że straciliśmy podium, bo myślę, że zasługiwaliśmy na nie - zakończył Perez, który zdał sobie sprawę, że nie ma już szans na tytuł mistrzowski w sezonie 2023.

Czytaj także:
- Dwa poważne wypadki w kwalifikacjach F1. Verstappen poza zasięgiem
- Kierowca F1 złamał rękę. To nie koniec złych wiadomości

Komentarze (0)