Na Monzy bardzo ważna jest pozycja na torze i podążanie bezpośrednio za innym bolidem Formuły 1. Jazda w cieniu aerodynamicznym na długich prostych może przełożyć się na spory zysk czasowy, co w ostatnich latach prowadziło do wielu dziwnych sytuacji podczas kwalifikacji do GP Włoch. Dlatego też sędziowie postanowili zareagować.
Dyrekcja wyścigowa uznała, że żaden z kierowców nie może pojechać swojego okrążenia poniżej czasu 1:41.000, bo w innym razie zostanie ukarany. W ten sposób chciano wyeliminować zjawisko polegające na celowym zwalnianiu i robieniu sobie miejsca na torze. O złamanie tej zasady w Q1 podejrzewani byli Carlos Sainz i Charles Leclerc.
Na kibiców Ferrari padł blady strach, bo Sainz i Leclerc mogli stracić świetny wynik wywalczony w kwalifikacjach do GP Włoch - Hiszpan zdobył pole position, a Monakijczyk był trzeci. Po kilkudziesięciu minutach od zakończenia "czasówki" poznaliśmy werdykt sędziów i jego wytłumaczenie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przeszli od słów do czynów. Ochrona musiała reagować
Sędziowie uznali, że Sainz i Leclerc faktycznie nie zmieścili się w czasie 1:41.000, ale odstąpili od ukarania kierowców Ferrari. Ich decyzja wynika z faktu, że obaj przez większą część okrążenia jechali normalnym tempem. Dopiero w jego końcówce zjechali z linii wyścigowej i zmniejszyli prędkość, nie przeszkadzając przy tym innym zawodnikom.
Zdaniem stewardów, w tej sytuacji nie można mówić o "nieracjonalnie powolnej" jeździe i karanie kierowców Ferrari byłoby bezcelowe. Włoscy fani mogą zatem odetchnąć z ulgą.
- Wow, po prostu. Kwalifikacje były bardzo wyrównane. Jechaliśmy na limicie i na ostatnim szybkim okrążeniu wiedziałem, że mogę jeszcze poprawić czas. Podjąłem ryzyko i poczułem gęsią skórkę, gdy przekroczyłem linię mety i spojrzałem na trybuny. Wszędzie dało się słyszeć jeden wielki hałas. Coś niesamowitego. To najlepsze, co możemy przeżyć jako kierowcy - powiedział Sainz po kwalifikacjach w Sky Sports.
Hiszpan zdobył pole position różnicą ledwie 0,013 s. - W niedzielę dam z siebie wszystko i postaram się wygrać. Zobaczymy, czy będziemy w stanie walczyć z Verstappenem. Na dłuższych przejazdach jest od nas szybszy, ale wycisnę z siebie maksimum - zapowiedział Sainz.
Czytaj także:
- Ojciec wykłada miliony na jego karierę. Czy zakręci kurek z pieniędzmi?
- Red Bull dokona głośnego transferu? Ten ruch wywróciłby układ w F1