Dominacja Mercedesa w latach 2014-2021 nie byłaby możliwa, gdyby nie osoba Toto Wolffa. Austriak dał się poznać jako sprawny menedżer, ale też świetny polityk. Niejednokrotnie Wolff potrafił wyczuć odpowiednie nastroje w padoku Formuły 1, przekonać do siebie ludzi i zablokować niekorzystne dla swojej ekipy zmiany.
Jednak niemal od dwóch lat Wolff ma pod górkę. Mercedes źle odczytał nowe przepisy techniczne, co zakończyło okres jego panowania w F1. Wtedy też poznaliśmy inną twarz 51-latka. Chociażby w ubiegłym roku prowadził on wielomiesięczną kampanię na rzecz zmiany regulaminu i podniesienia nadwozi bolidów, aby ograniczyć zjawisko dobijania do asfaltu.
Ostatecznie Wolff przeciągnął na swoją stronę FIA i wywalczył zmiany w przepisach, które powszechnie odebrano jako korzystne dla Mercedesa, bo to właśnie niemiecki zespół miał największe problemy z dobijaniem. Nie przerwało to jednak dominacji Red Bull Racing, dlatego Austriak sięga po kolejne metody.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Witkowski uderza w żużlowców. "Zarabiają za dużo, to są łatwe pieniądze"
Z ustaleń portalu "Business F1" wynika, że Austriak zaczyna uprawiać "brudną politykę" na posiedzeniach Komisji F1, w której uczestniczy kierownictwo królowej motorsportu, FIA oraz szefowie zespołów. Wolff ma "zakłócać" kolejne spotkania - przed ich rozpoczęciem ustala konkretne stanowisko z innymi szefami ekip, po czym już w trakcie spotkania nagle zmienia zdanie.
Szef Mercedesa ma rujnować wszelkie rozmowy dotyczące ograniczania wydatków w F1, a także przepisów silnikowych od 2026 roku. Jedna z osób uczestniczących w posiedzeniach Komisji F1 powiedziała anonimowo, że Wolff "uśmiecha się i zgadza z nami, po czym wycofuje się z tego na spotkaniach".
- Wielu z nas darzy dużym szacunkiem Toto, a jego poglądy mają spore znaczenie. Jednak wszyscy uważamy jego zachowanie za bardzo dziwne. Jestem pewien, że Toto to polityczny cwaniak. W jego interesie leży przeforsowanie jego punktu widzenia - dodał anonimowo jeden z szefów zespołu F1.
Zachowanie Wolffa można tłumaczyć tym, że Mercedes miał otrzymać na hamowni bardzo dobre wyniki silnika szykowanego na rok 2026. Z nieoficjalnych informacji wynika, że gorsze osiągi notują jednostki szykowane przez Red Bull Racing i Ferrari, dlatego te zespoły nie mówią "nie" zmianom w regulaminie silnikowym.
Blokowanie zmian w przepisach silnikowych może doprowadzić do tego, że ich wprowadzenie okaże się niemożliwe, bo proces budowy jednostek na sezon 2026 wejdzie w kluczową fazę.
Czytaj także:
- Trzech chętnych na jedno miejsce w F1. Kogo wybierze zespół?
- Porozumienie gigantów w F1? W tle umowa warta miliony dolarów