Był rok 2019, gdy zainteresowanie Formułą 1 w Polsce wybuchło na nowo, bo Robert Kubica powrócił do stawki jako kierowca Williamsa. Swoje pięć minut miała wtedy też firma FuturoCoin odpowiadająca za platformę FutureNet. Została bowiem jednym ze sponsorów Red Bull Racing. Jej logotypy pojawiły się na bolidzie Maxa Verstappena. W tym okresie FutureNet było też partnerem tytularnym koszykarzy Śląska Wrocław.
- Jestem wielkim fanem motorsportu, a Formuła 1 zawsze mnie intrygowała. Ten sponsoring jest dla naszej firmy rozpoczęciem nowego, ekscytującego rozdziału. Będzie to dla nas platforma do promocji i podnoszenia świadomości na temat FuturoCoin - mówił Roman Z., twórca firmy, po nawiązaniu współpracy z Red Bullem.
- Cieszymy się, że jesteśmy pierwszą ekipą w F1, która podpisuje umowę sponsorską z taką firmą jak FuturoCoin. Bezpieczne waluty cyfrowe znajdują się w czołówce rozwoju technologicznego i jesteśmy podekscytowani faktem, że stajemy się częścią tej rewolucji - dodawał z kolei Christian Horner. Wypowiedzi szefa Red Bulla nie brzmią dziś najlepiej, biorąc pod uwagę krach kryptowalut, bankructwo giełdy FTX i... uznanie przez prokuraturę FutureNet za piramidę finansową.
Osoby powiązane z FutureNet poszukiwane przez służby
Używamy skróconej wersji nazwiska Z., gdyż obecnie twórca FutureNet jest poszukiwany listem gończym. Sąd we Wrocławiu wystawił za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Gdy powiązana z nim platforma zostawała sponsorem Red Bulla, UOKiK ostrzegał przed inwestowaniem na niej. Urząd już pod koniec grudnia 2017 roku wszczął postępowanie w tej sprawie. Później sprawę przekazano do wrocławskiej prokuratury.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Sprawa badana jest też w Korei Południowej. Tam straty miały sięgnąć aż 28 mln euro. Z informacji portalu Khan wynika, że służby zamroziły 123 mln dolarów należących do piramidy finansowej FutureNet.
Z. już raz wpadł w ręce służb. W listopadzie 2022 roku wygrał wyścig na torze Imola w ramach Ferrari Challenge, po czym został zatrzymany przez włoską policję na podstawie nakazu z Korei Południowej. Po kilku dniach uciekł.
Romana Z. nazywano też mecenasem sztuki. Twórca piramidy finansowej kupił za ok. 20 mln zł kilka lat temu skrzypce Stradivariusa z 1685 r. "Fundator od wielu lat angażuje się w działalność charytatywną i edukacyjną na całym świecie. Zakup Stradivariusa zrodził się z potrzeby serca i zamiłowania do muzyki, którą odkrył, będąc w szkole muzycznej" - napisano w 2018 roku na stronie Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze.
Na czym polega działalność FutureNet?
Platforma FutureNet początkowo swoją siedzibę miała w stolicy Dolnego Śląska. Następnie na Wyspach Marshalla i w Dubaju. Miejsca, gdzie sprawozdania finansowe nie są wymagane. Za biznes odpowiadali Roman Z. oraz Niemiec Stephan M. (długo był poszukiwany przez służby, obecnie ma znajdować się w areszcie w Korei Południowej). W ramach ich działalności funkcjonowały serwis społecznościowy FutureNet i firma sprzedająca reklamy FutureAdPro. Później powstała też kryptowaluta o nazwie futurocoin.
"FutureNet i FutureAdPro obiecują 'zyski' za to, że ktoś namówi inne osoby do kupienia pakietów uczestnictwa, które kosztują od 10 do nawet ponad 1 tys. dolarów" - ostrzegał przed kilkoma laty UOKiK. - Obie firmy uzależniają korzyści od tego, że ktoś będzie werbował kolejnych uczestników. System przestanie działać, gdy nie będą do niego przystępowały inne osoby. Zazwyczaj w tego typu schematach pieniądze trafiają głównie do pomysłodawców piramidy - mówił z kolei Marek Niechciał, ówczesny prezes urzędu.
Firma broniła się jednak przed zarzutami. "Po wpisaniu przez UOKiK FutureNet na listę ostrzeżeń publicznych, FutureNet (pomimo że użytkownicy z Polski stanowią ok. 7 proc. społeczności FutureNet) jest w stałym kontakcie z UOKiK w Polsce, celem wyjaśnienia wszelkich okoliczności, na bieżąco odpowiadając na wszelkie pytania. W ramach toczącego się postępowania FutureNet oświadczył, że poddaje się pod osąd UOKiK w zakresie oceny prowadzonej przez niego działalności. Nie istnieje ponadto aktualne żadne wyartykułowane choćby podejrzenie, że platformy FutureNet stanowią zakazaną prawem działalność" - czytamy w oświadczeniu firmy z listopada 2018 roku.
W roku 2020 wydano ostateczną decyzję uznającą FutureNet i FutureAdPro za piramidy finansowe. Teraz mamy ciąg dalszy sprawy.
Trzy osoby zatrzymane w związku z działalnością FutureNet
W ostatnich dniach policjanci Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości we Wrocławiu zatrzymali trzy osoby podejrzane o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która prowadziła platformy internetowe FutureNet i FutureNet AdPro.
Z komunikatu CBZC dowiadujemy się, że poprzez nakłanianie do inwestycji i dokonywania zakupów na platformach FutureNet i FutureNet AdPro oszukano ponad 20 tys. osób na łączną kwotę ponad 90 mln zł. "Jednocześnie warto nadmienić, że FutureNet był platformą międzynarodową i działał na szkodę klientów na całym świecie" - poinformowała policja.
Policja podkreśla, że potrzebowała czasu na identyfikację założycieli serwisu oraz osób z nimi współpracujących, a ze względu na międzynarodowy charakter nie było to zadanie łatwe. Funkcjonariuszom udało się m.in. namierzyć majątek pochodzący z przestępstwa, który częściowo był ukrywany w Polsce.
Policjanci zatrzymali w Polsce trzy osoby, którym przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz oszustwa. Wobec zatrzymanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania jednego z podejrzanych oraz dozorów i poręczeń majątkowych.
W ramach prowadzonego śledztwa, dokonano zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę ponad 20 mln zł, w postaci m.in. kryptowalut, luksusowych apartamentów oraz zabytkowych skrzypiec Stradivarius. Roman Z. oraz Stephan M. są w chwili obecnej poszukiwani listami gończymi oraz wydano wobec nich Europejski Nakaz Aresztowania.
"Funkcjonariusze CBZC apelują do osób, które dokonały inwestycji na platformie Futurenet o kontakt z Zarządem we Wrocławiu CBZC lub Prokuraturą Okręgową we Wrocławiu na podany adres e-mail: powro.sprawafuturenet@prokuratura.gov.pl lub bezpośrednio w siedzibie Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu" - zaapelowała wrocławska policja.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Coraz więcej opcji dla Kubicy. Gigant potwierdził plotki
- Lewis Hamilton odrzucił ofertę Ferrari. Ujawnił powody swojej decyzji