Pirelli poinformowało, że w piątek o godz. 22.30 odkryło problem z rozwarstwianiem się opon na torze Losail. Sprawa stała się publiczna dopiero następnego dnia, gdy o godz. 13.00 wydano komunikat prasowy w tej sprawie. W porozumieniu z FIA i Formułą 1 zmodyfikowano limity toru, zarządzono też dodatkową sesję treningową dla kierowców.
Analiza przeprowadzona przez włoskiego producenta wykazała, że ciągłe najeżdżanie na tarki na torze Losail sprawia, że opony tracą swoje właściwości i mogą nagle eksplodować. Istnieje ryzyko, że w niedzielnym GP Kataru kierowcy będą zmuszeni do zastosowania trzech pit-stopów, tak aby maksymalnie przejechać na każdym komplecie ogumienia ok. 20 okrążeń.
Problem polega na tym, że kierowcy o całej sprawie dowiedzieli się z mediów, co spotęgowało ich frustrację. - Chcieliśmy lepiej zrozumieć sytuację. Poinformowano nas w godzinach popołudniowych, co jest frustrujące. To my prowadzimy bolidy, więc musimy wiedzieć, co się dzieje - skomentował sytuację Kevin Magnussen, cytowany przez racefans.net.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
- Dowiedziałem się z mediów. Ktoś wysłał mi linka do artykułu o tym. FIA przyznała potem, że to jej wina, że nie dostarczyli nam komunikatu - dodał Valtteri Bottas.
George Russell, który pełni funkcje dyrektora w Stowarzyszeniu Kierowców F1 (GPDA) potwierdził, że przedstawiciele FIA wzięli winę na siebie i "uznali, że linia komunikacyjna pomiędzy federacją a zawodnikami nie jest wystarczająco mocna i musi zostać poprawiona w przyszłości". - Wiele z tych rzeczy ma na nas bezpośredni wpływ i jeśli możemy uzyskać informacje z pierwszej ręki, to możemy pomóc w podjęciu niektórych decyzji - przyznał kierowca Mercedesa.
Na ruchy Pirelli i przedstawicieli FIA grzmiał też Carlos Sainz. - Przyjechaliśmy rano na tor, po czym w mediach pojawiła się wiadomość o zmianach na torze. Nikt nam o tym nie powiedział! Nikt nie wspomniał, że opony się rozwarstwiają! Nikt! Musimy się o tym dowiadywać z prasy, a chyba tak nie powinno być - stwierdził reprezentant Ferrari.
Hiszpan podkreślił, że chodzi o "bezpieczeństwo kierowców", więc "powinno się wziąć pod uwagę opinie zawodników". Przypomniał też, że krawężniki i tarki sprawiały problemy w GP Kataru już w 2021 roku. Wtedy też dochodziło do nagłych eksplozji opon. - Jeśli mamy mieć dodatkowe pit-stopy ze względów bezpieczeństwa, to dobrze. Jednak byliśmy tutaj dwa lata temu, dlaczego nikt nie zareagował na niewłaściwe tarki? - zapytał Sainz.
- Odnowili nawierzchnię, ponownie wykonali tarki i z jakiegoś powodu FIA upierała się przy takim projekcie tarek i krawężników, które niszczą opony Pirelli. Nie winię Pirelli, ale wyraźnie coś dzieje się tutaj nie tak - podsumował Sainz.
Czytaj także:
- "Wstyd". Ostre słowa po skandalu w F1
- Jak rozkapryszone dziecko. Fatalne zachowanie syna miliardera w F1