Bernie Ecclestone przed kilkoma laty sprzedał Formułę 1 i odszedł z funkcji szefa dyscypliny, ale wciąż ma zagwarantowaną obecność w nagłówkach. Choćby ze względu na fakt, że w ostatnich miesiącach toczyło się przeciwko niemu postępowanie ws. ukrycia przed brytyjską skarbówką ponad 400 mln funtów na koncie funduszu powierniczego w Singapurze.
Chociaż Ecclestone zarzekał się, że nie złamał prawa, to na ostatniej rozprawie przyznał się do winy. Skazano go na 17 miesięcy więzienia w zawieszeniu za dwa lata, a co najważniejsze - nakazano mu zapłacić 652 mln funtów zaległych podatków, odsetek i kar. To poważnie uszczupliło majątek 93-latka, który dotąd szacowany był na 2,5 mld funtów.
Ecclestone na starość nie trafi do więzienia
Krytycy Ecclestone'a liczyli, że w końcu dopadnie go sprawiedliwość. Część Brytyjczyków była oburzona tym, że prowadzący sprawę sędzia nie zdecydował się na orzeczenie pełnoprawnego pozbawienia wolności. Wskazywała na to, że sądy na Wyspach potrafią wsadzać do celi za mniejsze przestępstwa.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Sędzia Simon Bryan w mowie końcowej podkreślił "niewątpliwą powagę przestępstwa", ale też zwrócił uwagę na podeszły wiek byłego szefa F1 i jego stan zdrowia, czystą kartotekę oskarżonego, a także niskie ryzyko ponownego dopuszczenia się przestępstwa.
- Nie boję się śmierci - powiedział w swoim stylu Ecclestone, cytowany przez "Motorsport Magazine". W wieku 93 lat cieszy się z wspólnego życia z 47-letnią małżonką Fabianą, która dała mu upragnionego syna. Ace ma dopiero 3 lata.
Człowiek Formuła 1
Ecclestone okazał się marnym kierowcą, więc zaczął kręcić się w padoku jako pomocnik zawodników, później ich menedżer, aż w końcu został właścicielem zespołu Brabham (rok 1971). Jego rola rosła, aż przyszło mu objąć funkcję szefa królowej motorsportu. Pełnił ją do roku 2016, gdy postanowił sprzedać F1 amerykańskiej spółce Liberty Media.
Rzadko zdarza się, aby ktoś rządził dyscypliną przez cztery dekady. W tym czasie Ecclestone dorobił się wielu wrogów i wielokrotnie otrzymywał groźby śmierci. - Jak ktoś ma do mnie strzelać, to lepiej, żeby nie spudłował - stwierdził w jednym z wywiadów.
- Nigdy nie czułem strachu - dodawał w innej rozmowie. To pozwalało mu prowadzić zażarte negocjacje w padoku F1, gdy nieraz przychodziło mu stawiać pod ścianą szefów takich potęg jak Mercedes czy Ferrari. W trakcie swoich rządów bywał cyniczny, ale do bólu skuteczny.
Niedopasowany do dzisiejszych realiów
Ecclestone dorobił się wrogów, gdyż nie potrafił dostrzec, że świat wokół się zmienia. Pod koniec rządów w F1 kompletnie nie doceniał potęgi mediów społecznościowych, w których królowa motorsportu była wręcz nieobecna. Brytyjczyk stał na stanowisku, że tak prestiżowej dyscyplinie nie przystoi promować się przez Facebooka czy Twittera. Było to niczym pokazanie pleców młodemu pokoleniu fanów. Dopiero Amerykanie z Liberty Media odwrócili ten trend.
Jeszcze więcej kontrowersji wywoływały wypowiedzi byłego szefa F1 na temat polityków. Brytyjczyk chwalił Władimira Putina czy Adolfa Hitlera. - Potrafił podporządkować sobie ludzi i załatwiać sprawy - powiedział o Hitlerze. Nawet po wybuchu wojny w Ukrainie, dał się ponieść rosyjskiej propagandzie i początkowo negował zbrodnie wojenne dyktatora z Kremla.
- Przyjąłbym kulę za Putina - mówił Bernie Ecclestone kilka miesięcy przed wybuchem wojny w Ukrainie, a później nie chciał się wycofać ze swoich słów. Nazywał Rosjanina "człowiekiem pierwszej klasy". Dopiero lawina krytyki, jaka spadła na niego w Wielkiej Brytanii, zmusiła go do refleksji. Nie brakuje jednak opinii, że wycofanie się z tych słów było przemyślanym działaniem mającym na celu uspokojenie sytuacji.
- Wszystkie kobiety powinny być ubrane na biało, tak jak urządzenia gospodarstwa domowego w kuchni - powiedział Ecclestone w jednym z wywiadów, a obecnie takie słowa wywołałyby potępienie zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
- Naprawdę chciałbym znaleźć odpowiednią kobietę-kierowcę dla F1. Mogłaby być czarnoskóra o super wyglądzie, mogłaby być Żydówką albo muzułmanką, która mówi po hiszpańsku - dodał Brytyjczyk, gdy był pytany o ponowne starty pań w F1. Ta wypowiedź również nie zyskałaby społecznej aprobaty w dzisiejszych czasach.
Kontrowersyjne wypowiedzi sprawiły, że wiele osób skupia się na nich, zamiast na życiowym osiągnięciu Ecclestone'a. Fakt jest jednak taki, że bez niego Formuła 1 nie byłaby w miejscu, w którym jest obecnie. Nie podróżowałaby po całym świecie, nie przynosiła setek milionów dolarów zysków.
Znamienne jest też to, że Ecclestone był krytykowany za ciągłą pogoń za pieniędzmi. Za organizowanie wyścigów w krajach, które nie są demokratyczne, ale oferują ogromne sumy za goszczenie Formuły 1. Tyle że Liberty Media robi dokładnie to samo.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Zarzuty pod adresem sędziów w F1. Jest odpowiedź FIA
- Dodatkowa ochrona dla Verstappena. Holender mówi o "zmyślonych historiach"