Ferrari już podjęło decyzję ws. składu. Kontrakty dla kierowców formalnością?

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Carlos Sainz

Teoretycznie Ferrari może po kolejnym sezonie F1 stracić obu kierowców. Kontrakty Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza wygasają z końcem 2024 roku. Włosi podjęli już decyzję, co do przyszłości obu kierowców.

Na początku 2023 roku, gdy władzę w Ferrari przejął Frederic Vasseur, sporo spekulowano o możliwych zmianach w zespole. Francuz współpracował wcześniej z Charlesem Leclercem w Alfie Romeo i został ściągnięty po to, aby przekonać Monakijczyka do przedłużenia współpracy. Miał to zrobić poprzez uczynienie 26-latka zdecydowanym liderem Ferrari.

Z Maranello docierały głosy, że Ferrari jest gotowe poświęcić Carlosa Sainza, by Charles Leclerc zgodził się na parafowanie nowej umowy. Włosi mieli uważać, że Hiszpan nie będzie chciał pełnić funkcji kierowcy numer dwa w zespole, a równocześnie nie nadaje się na lidera.

Sezon 2023 nieco zweryfikował pogląd szefów Ferrari. Dość powiedzieć, że Sainz wygrał dla zespołu jedyny wyścig Formuły 1 w tym roku i zapisał się w historii jako ten, który przerwał dominację Red Bull Racing. 29-latek w większości wyścigów unikał błędów i był bardziej regularny niż Leclerc. Dopiero wypadki w Las Vegas i Abu Zabi nieco zachwiały formą kierowcy z Madrytu.

ZOBACZ WIDEO: Cechuje ich czystość i precyzja latania. "Rysujemy na niebie"

Zdaniem włoskich mediów, Leclerc i Sainz uzgodnili wstępne warunki nowych kontraktów z Ferrari. Serwis formu1a.uno sprecyzował, że Monakijczyk i Hiszpan mieliby podpisać dwuletnie umowy. Tym samym zagwarantowaliby sobie jazdę czerwonymi bolidami co najmniej do końca sezonu 2026.

Wcześniej Charles Leclerc był łączony z Mercedesem, gdzie typowany był na następcę Lewisa Hamiltona. Włoskie media przekonywały, że Monakijczyk jest sfrustrowany ciągłymi problemami Ferrari i brakiem zwycięskiego bolidu. 26-latek w kilku wywiadach odpowiadał później, że do żadnych poważnych rozmów z niemiecką ekipą nie doszło.

- Nic poważnego ani sensownego nie działo się w rozmowach Mercedesem. Kocham Ferrari. Wierzę w ten zespół od pierwszego dnia i dopóki tak będzie, będę w tym zespole - powiedział we wrześniu gazecie "La Repubblica".

Warto też dodać, że Leclerc obecnie nie ma wyboru, jeśli chodzi o topowe zespoły. W Red Bullu ważny kontrakt do końca 2028 roku ma Max Verstappen, zaś w Mercedesie dwuletnie umowy (2024-2025) podpisali Lewis Hamilton i George Russell.

Czytaj także:
- Kubica pęka z dumy. Komentuje, jaki pojazd dostał od Ferrari
- Red Bull zapłaci fortunę za rekordowy sezon. Kwota jest już oficjalnie znana

Komentarze (0)