Rosyjska F1 nie tak prędko. Pojawił się problem

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Rosji
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Rosji

- Stwórzmy własną F1 - rzucił Siergiej Sirotkin krótko po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę, gdy na Moskwę i tamtejszych sportowców nakładano kolejne sankcje. Po dwóch latach okazuje się, że nie jest to wcale takie proste.

W tym artykule dowiesz się o:

"Jestem pewien, że teraz nadszedł najlepszy czas, by tworzyć własne serie wyścigowe i mistrzostwa. Nie wpadam w panikę z powodu sankcji" - przekazał niespełna miesiąc po wybuchu wojny Siergiej Sirotkin. Były kierowca Williamsa, który miał okazję współpracować z Robertem Kubicą w 2018 roku, motywował rodaków do stworzenia rosyjskiej Formuły 1.

Rosjanie marzyli o F1. Pojawił się problem

Sirotkin w ostatnich miesiącach ogłosił zakończenie kariery i podjął pracę w Rosyjskiej Federacji Samochodowej (RAF). Decyzja niejako była wymuszona, bo w sytuacji różnego rodzaju ograniczeń na Zachodzie, kierowca z Moskwy nie mógł liczyć na bogaty wachlarz startów w wyścigach długodystansowych czy też GT.

Już jako działacz Rosjanin daleki jest od realizacji idei "rosyjskiej F1". Po niespełna dwóch latach w Moskwie przekonali się, że stworzenie własnej serii wyścigowej to utopia. Potwierdził to Jewgienij Malinowski, szef zespołu Lukoil Racing. Jego przemyślenia na temat obecnej sytuacji pojawiły się w serwisie Telegram.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zdjęcie Szpilki z partnerką robi furorę. "Misie kolorowe"

- Czy możliwe jest stworzenie zawodów z wykorzystaniem wyłącznie rosyjskiego sprzętu? Jeśli chodzi o naszą technologię, można by to zrobić w najniższych kategoriach wyścigowych. Problem z rosyjską technologią polega na tym, że nie produkujemy wielu rzeczy, chociażby skrzyń biegów. Tworzą je tylko trzy lub cztery wyspecjalizowane firmy - powiedział szef Lukoil Racing.

- W Rosji nie produkujemy też wielu podzespołów wyścigowych. Mam na myśli specjalne układy hamulcowe, klocki hamulcowe. Nie wytwarzamy u nas elektroniki - dodał Malinowski.

Chiny ruszą z pomocą?

Rosja w ostatnich dwóch latach stała się Pariasem na arenie międzynarodowej. Kraj rządzony przez Władimira Putina zacieśnił za to relacje z Chinami, które stały się jego głównym sojusznikiem. Właśnie w tę stronę spoglądają działacze rosyjskiego motorsportu.

- Zwróciłbym uwagę na chińską technologię. W Rosji powstają teraz fabryki produkujące chińskie samochody. Można by pomyśleć o jakiejś serii wyścigowej utworzonej przez Chińczyków. To bardziej realistyczne niż rosyjskie mistrzostwa - stwierdził szef Lukoil Racing.

- Weźmy też za przykład nową Ładę Vestę. Tam poza nadwoziem nie ma nic rosyjskiego (korzysta z chińskich podzespołów - dop. aut.). Każdy chętnie sięgałby po naszą narodową technologię, gdyby była konkurencyjna - dodał Malinowski.

Rosjanie wskutek wybuchu wojny stracili m.in. wyścig F1 w Soczi
Rosjanie wskutek wybuchu wojny stracili m.in. wyścig F1 w Soczi

Rosyjski działacz zwrócił też uwagę na to, że obecnie w kraju w ogóle nie produkuje się wydajnych silników, które można by później stosować w samochodach wyścigowych. To kolejny powód, dla którego Rosja nie jest w stanie stworzyć nawet namiastki F1. - Trendy w światowym przemyśle motoryzacyjnym są takie, że przechodzi się na silniki turbo. Są mocne i bardzo niezawodne. W Rosji takich nie mamy - skomentował Malinowski.

- Jedyne, co nam pozostaje, to utworzenie pucharu wyścigowego, który będzie promował jakąś chińską markę. To wygląda na jedyny realistyczny plan - podsumował Rosjanin.

Czytaj także:
Ekipa Orlenu zyskała miliony dolarów. Już wiadomo, na co je wydano
Nie zdążą zbudować bolidu na czas? Niepokojące doniesienia z ekipy F1