Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą chude lata w karierze Carlosa Sainza. Hiszpan w ostatnich dwóch sezonach miał możliwość walki o najwyższe lokaty w Formule 1 za sprawą dość konkurencyjnego bolidu Ferrari. W tym czasie dwukrotnie wygrywał wyścigi i wiele razy stawał na podium. Jednak z końcem roku kierowca z Madrytu opuści Maranello, by zrobić miejsce dla Lewisa Hamiltona.
29-latek długo negocjował z Ferrari i upierał się przy umowie na kilka sezonów, co ostatecznie skłoniło Włochów do złożenia oferty Hamiltonowi. Może to mieć opłakane skutki dla Sainza. Na ten moment nic nie wskazuje na to, aby Hiszpan w roku 2025 trafił do czołowej ekipy. Jego angażu nie rozważają szefowie Mercedesa ani Red Bull Racing.
BBC ustaliło natomiast, że Sainz w ostatnich tygodniach wizytował fabrykę Williamsa w Grove, aby porozmawiać o potencjalnym transferze. Obie strony nawiązały kontakty jeszcze przed ogłoszeniem przenosin Hamiltona do włoskiej ekipy. Jednak już wtedy negocjacje Hiszpana z Ferrari tkwiły w martwym punkcie i nie zmierzały w kierunku pozytywnego zakończenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar odpowiada hejterom. W swoim stylu
Williams w minionym sezonie zajął siódme miejsce klasyfikacji konstruktorów F1, ale nie należy zapominać, że nie tak dawno Brytyjczycy regularnie zamykali stawkę mistrzostw świata. Obecnie w ekipę miliony dolarów inwestuje amerykański fundusz Dorilton Capital, który liczy na poprawę jej notowań. To właśnie perspektywa rozwoju miałaby nakłonić Sainza do transferu.
Wcześniej Sainz najczęściej łączony był z Audi, które pojawi się w F1 w roku 2026 w oparciu o zespół funkcjonujący obecnie jako Stake F1 Team. Niemcy dają sobie jednak kilka lat, zanim zaczną walczyć o zwycięstwa w królowej motorsportu.
Po ostatnich wydarzeniach kierowca z Hiszpanii ma też znajdować się w notesie szefów Alpine, gdzie po sezonie 2024 kończą się umowy Estebana Ocona i Pierre'a Gasly'ego. Stajnia z Enstone byłaby gotowa ruszyć po Sainza, jeśli tylko straci któregoś z obecnych zawodników. Tyle ze w zeszłym roku Francuzi zajęli dopiero szóste miejsce w stawce F1 i podobnie jak Williams czy Audi nie mogą zagwarantować 29-latkowi walki o trofea.
Sainz znalazł się w potrzasku, bo wskutek twardej postawy w negocjacjach z Ferrari może za kilka miesięcy wylądować w zespole, który nie będzie w stanie zagwarantować mu niczego więcej niż po prostu dalszą jazdę w F1.
Czytaj także:
- Szef Mercedesa w szoku po odejściu Hamiltona. "Nie sądziłem, że to możliwe"
- Musi zrobić miejsce dla Hamiltona. Takimi słowami żegna się z Ferrari