"Żona uratowała mi życie". Były kierowca Ferrari w szpitalu
Chwile grozy w swoim domu przeżył Mika Salo. Były kierowca Ferrari bagatelizował paskudny ból brzucha, aż po kilkunastu godzinach żona wysłała go do szpitala. Okazało się, że Finowi pękł wyrostek robaczkowy.
Salo po latach pozostał związany z Ferrari, biorąc m.in. udział w wyścigach długodystansowych i eventach związanych z włoską marką. Ma też na swoim koncie mniej chwalebną współpracę z rosyjskim SMP Racing, finansowym przez oligarchę Borisa Rotenberga - przyjaciela Władimira Putina.
W ostatnich godzinach Salo w trybie pilnym trafił do szpitala. Okazało się, że jego życie było zagrożone. "Miałem ogromny ból brzucha i myślałem, że to minie. Żona mówiła mi od początku, abym udał się do szpitala, a ja nie chciałem. Po 24 godzinach zmusiła mnie do pójścia i prawdopodobnie żona uratowała mi życie" - napisał były kierowca Ferrari w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego golaBadanie przeprowadzone u 57-latka wykazało, że doszło u niego do pęknięcia wyrostka robaczkowego. "Konieczna była natychmiastowa operacja. Teraz czuję się już lepiej. Żona przyjechała do mnie i przyniosła dobre jedzenie, a także rzeczy, które potrzebuję i lubię. Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Kocham się" - zwrócił się Salo bezpośrednio do żony.
Były kierowca F1 podziękował też personelowi szpitala, do którego trafił. "Wykonujecie tak cenną i ważną pracę. Bardzo szanuję wasz zawód. Robicie to z prawdziwą troską i miłością" - podsumował Salo.
Salo obecnie współpracuje m.in. z fińską telewizją, w której występuje jako ekspert. Operacja wycięcia wyrostka robaczkowego nie powinna przeszkodzić mu w wizycie w studiu. Pierwszy wyścig sezonu 2024 odbędzie się 2 marca.
Czytaj także:
- "Zakaz kłusownictwa". Specjalna klauzula w umowie Hamiltona
- Konflikt z Verstappenem? Nowa teoria na temat problemów szefa Red Bulla