Od kilku tygodni w Red Bull Racing trwa walka o władzę. Zaczęło się od wewnętrznego śledztwa ws. Christiana Hornera, który został oskarżony o "niewłaściwe zachowanie" względem jednej z pracownic. Dochodzenie nie wykazało jednak, aby Brytyjczyk złamał prawo. Kobieta z kolei została zawieszona przez zespół w związku ze składaniem nieprawdziwych zeznań.
W piątek wyszło na jaw, że Red Bull wszczął też śledztwo ws. Helmuta Marko. Austriak, pełniący w firmie rolę doradcy ds. motorsportu, ma być skonfliktowany z Christianem Hornerem i to on miał uknuć intrygę mającą na celu zwolnienie Brytyjczyka. 80-latek ma być też odpowiedzialny za liczne wycieki do mediów materiałów ze śledztwa poświęconemu Hornerowi.
Odejście Austriaka z firmy może sprawić, że stajnię z Milton Keynes opuści też Max Verstappen. Wprawdzie Holender ma ważny kontrakt do końca sezonu 2028, ale zawiera on klauzulę, która uzależnia jego pobyt w Red Bullu od losów Helmuta Marko. - Bardzo ważne jest, aby Helmut pozostał w zespole, włączając w to też pozostałe osoby, bo nasze sukcesy to wysiłek całej ekipy - powiedział w piątek aktualny mistrz świata, którego chętnie w swoim zespole zobaczyłby Mercedes.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
Aferę wewnątrz Red Bulla może też wykorzystać Ferrari. Włoski serwis "Auto Moto" twierdzi, że Włosi wzięli na celownik dwóch najważniejszych inżynierów - Adriana Neweya i Pierre'a Wache. "Newey w zasadzie zgodził się na transfer" - przekazała redakcja. Jest to o tyle prawdopodobne, że kontrakt Neweya też ma być uzależniony od losów Marko i Hornera.
Genialny inżynier, uważany za najlepszego w historii F1, musiałby spędzić kilka miesięcy na tzw. urlopie ogrodniczym, realizując w ten sposób zakaz konkurencji. Następnie mógł rozpocząć pracę nad nowym bolidem Ferrari szykowanym z myślą o 2026 roku. Miałby też możliwość współpracy z Lewisem Hamiltonem, który trafi do Ferrari w kolejnym roku.
Większym problem ma być transfer Wache. Zdaniem "La Gazzetta dello Sport", francuski inżynier ma bardzo długi okres wypowiedzenia w swojej umowie. Dlatego nie mógłby on pomóc Ferrari w pracach nad maszyną na rok 2026. Dołączyłby bowiem do stajni z Maranello znacznie później.
Czytaj także:
- "Nieścisłości w zeznaniach". Tak Red Bull potraktował pracownicę
- Ciąg dalszy walki o władzę w Red Bullu. Jest kolejne śledztwo!