Ten wypadek będzie miał poważne konsekwencje. Williams znów się skompromituje?

Getty Images / Clive Rose / Na zdjęciu: wypadek Daniela Ricciardo i Alexandra Albona
Getty Images / Clive Rose / Na zdjęciu: wypadek Daniela Ricciardo i Alexandra Albona

Z powodu braku części Williams w GP Australii wystawił do walki tylko jeden bolid. Przed GP Japonii ekipa naprawiła uszkodzone podwozie, ale Alexander Albon znów uczestniczył w poważnym wypadku. Może to mieć przykre konsekwencje.

Robert Kubica startował w Williamsie w 2019 roku i narzekał na fatalny poziom organizacji w zespole. Minęło pięć lat, a w Grove niewiele się zmieniło. Brytyjska ekipa na starcie sezonu 2024 nie dysponuje zapasowym podwoziem, co miało dla niej przykre konsekwencje w GP Australii. Po wypadku Alexandra Albona w treningu, w dalszej części weekendu bolidu pozbawiony został Logan Sargeant.

Williams naprawił uszkodzone podwozie przed GP Japonii i ponownie mógł wystawić do rywalizacji dwa samochody. Jednak już na pierwszym okrążeniu wyścigu na Suzuce doszło do zderzenia Daniela Ricciardo z Alexandrem Albonem. Bolid prowadzony przez Taja po raz kolejny mocno ucierpiał.

- Kiedy nadeszła do mnie myśli o uszkodzeniu podwozia? Natychmiast, jeszcze przed uderzeniem w ścianę. To jest coś, czego nie potrzebowaliśmy. Do uderzenia w bandy doszło przy małej prędkości, ale trafiłem akurat w ścianę z opon. Były mocno wkopane w ziemię i natychmiast zatrzymały bolid. To mnie martwi. Nie moja sytuacja, ale stan samochodu - powiedział Albon w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"

Williams nie przygotował zapasowego podwozia ze względu na koszty, gdyż jego budowa pochłania ok. 1 mln dolarów, ale też z powodu opóźnień w produkcji modelu FW46. Dodatkowy komponent ma być gotowy dopiero na GP Miami w maju. Dlatego jeśli bolid Albona został zbyt poważnie uszkodzony, zespół może być zmuszony wycofać z rywalizacji jednego z kierowców w kolejnym GP Chin.

Albon, oceniając incydent z Ricciardo, podkreślał, że próbował go uniknąć za wszelką cenę. - Miałem przewagę przyczepności i prędkości, bo startowałem na miękkich oponach. Zdałem sobie jednak sprawę, że znajduje się w martwym punkcie Ricciardo. Nie mógł mnie widzieć i nie był w stanie uniknąć kontaktu - ocenił Taj.

- Wcisnąłem pedał hamulca i próbowałem uniknąć zderzenia. Jednak on wciąż się zbliżał, a ja nie mogłem uniknąć tego trafienia - dodał Albon, który nie ma wątpliwości, że przygoda z GP Japonii "na pewno zaszkodzi" Williamsowi w kolejnych tygodniach.

Czytaj także:
- Alonso w Red Bullu? Verstappen nie jest zachwycony
- Verstappen, Vettel czy rewelacyjny 17-latek? Mercedes ma wybór

Komentarze (0)