Bolesny finał zabawy gwiazdy F1. Twarz cała we krwi

Materiały prasowe / McLaren / Instagram / Na zdjęciu: Lando Norris
Materiały prasowe / McLaren / Instagram / Na zdjęciu: Lando Norris

Lando Norris postanowił spędzić wolny weekend w Amsterdamie. Udział w obchodach Dnia Króla zakończył się dla gwiazdy F1 bolesnym urazem. Jego twarz zalała się krwią, a w ruch poszły bandaże.

W tym artykule dowiesz się o:

Na tydzień przed GP Miami pojawiły się obawy o to, czy Lando Norris będzie w stanie wystartować w wyścigu Formuły 1 na Florydzie. Brytyjczyk nabawił się urazu podczas obchodów Dnia Króla w Amsterdamie. W trakcie zabawy 24-latek uszkodził sobie nos, a następnie jego twarz zalała się krwią. Sytuację trzeba było ratować sporą ilością bandaży.

Brytyjskie media twierdzą, że McLaren jest spokojny o występ swojej gwiazdy w GP Miami, choć bez wątpienia na jego twarzy wciąż będą widoczne ślady weekendowej imprezy w Amsterdamie.

Norris obecnie zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców F1. Ostatnio Brytyjczyk notuje zwyżkę formy - dwukrotnie meldował się na podium, a przy okazji wizyty w Chinach był nawet w stanie wygrać kwalifikacje do sprintu.

ZOBACZ WIDEO: Hampel miał ogromne problemy przed sezonem. Zmienił niemal wszystko

Jak dotąd kierowca McLarena nie wygrał ani jednego wyścigu w F1, co jednak podyktowane jest formą zespołu z Woking, który nie ma szans na pokonanie Red Bull Racing. Brytyjczyk w niedawnej rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał jednak, że wierzy w rzucenie wyzwania Maxowi Verstappenowi w niedalekiej przyszłości. - Jestem przekonany, że mogę zdobyć tytuł w barwach McLarena. Dlatego podpisałem wieloletni kontrakt z McLarenem - powiedział Norris, cytowany przez "The Guardian".

- Wierzę, bez dwóch zdań, w rywalizację z Maxem. Doceniam też jednak jego poziom umiejętności. Wiem, że każdemu jest trudno stanąć do rywalizacji z nim - dodał brytyjski kierowca.

O skali talentu Norrisa świadczy też fakt, że od jakiegoś czasu znajduje się on na radarze Red Bulla. - Wiem, że zespołowym kolegom Maxa trudno rzucić mu wyzwanie. Zresztą on sam mógł wcześniej przenieść się do Mercedesa i zmierzyć z Hamiltonem, ale czy byłby to mądry pomysł, gdyby się na to zdecydował? Prawdopodobnie nie, bo najpewniej nie byłoby go teraz w Red Bullu. Ja nie boję się Maxa i jestem podekscytowany możliwością walki z nim - zauważył Norris.

Czytaj także:
- Formuła 1 uruchamia bezpłatny kanał. Będzie nadawał całą dobę
- Kierowca na wylocie z F1. Zmiana jeszcze w maju?

Komentarze (0)