Chociaż od GP Chin minęły ponad dwa tygodnie, to Daniel Ricciardo nadal czuje złość na myśl o tym, co wydarzyło się w Szanghaju. Gdy na torze znajdował się samochód bezpieczeństwa, Lance Stroll zagapił się i wjechał w tył bolidu Visa Cash App RB. W ten sposób Kanadyjczyk pozbawił rywala z Australii szans na punkty.
Oliwy do ognia dolało późniejsze zachowanie Strolla. Syn kanadyjskiego miliardera, który obecność w Formule 1 zawdzięcza faktowi, że Aston Martin należy do jego ojca, nazwał Ricciardo "idiotą". 25-latek wyśmiał też decyzję sędziów o karze dla niego i zrzucał winę na rywala z Visa Cash App RB.
- Czy Stroll przeprosił za tamten incydent? Nie. To prowadzi donikąd. Jeśli wysłałby SMS-a i napisał w nim coś w stylu "tak, wiesz, mój błąd", to zapomniałbym o sprawie. Przyjąłbym te przeprosiny. Nie jestem aż takim d***kiem, abym to rozpamiętywał. Skoro jednak nie potrafi wysłać takiej wiadomości, to najwidoczniej nie uważa, że zrobił coś złego - powiedział Ricciardo, cytowany przez "The Express".
ZOBACZ WIDEO: Bardzo trudny kalendarz Fogo Unii. Czy leszczynian czeka seria porażek?
Ricciardo, który ma spore doświadczenie w F1, stoi na stanowisku, że gdyby taka sytuacja przytrafiła się jemu kilka lat wcześniej, potrafiłby przeprosić rywala za wyeliminowanie z wyścigu. - Gdy byłem młodszy, byłem bardziej uparty i nie zawsze przepraszałem, nawet jeśli była moja wina. Jednak w ostatnich latach, gdy popełnię błąd albo kogoś wyrzucę z wyścigu, potrafię się przyznać do winy i przeprosić - dodał kierowca Visa Cash App RB.
Ostatnie wypowiedzi Ricciardo i tak są spokojniejsze niż bezpośrednio w Chinach. Wtedy Australijczyk nie gryzł się w język i mówił wprost, co myśli o zachowaniu Strolla.
- Zacząłem się uspokajać, ale potem powiedziano mi, co Lance sądzi o tym incydencie. Okazuje się, że według niego jestem idiotą, że to moja wina. Cóż, to sprawiło, że moja krew się zagotowała - mówił Ricciardo po wyścigu w Chinach.
- Bardzo staram się, aby nie powiedzieć tego, co chcę powiedzieć, ale ten p***y gość, a nadal jestem grzeczny mówiąc to, jeśli uważa, że to ja jestem winien... Niech się chrzani! Może za godzinę, gdy oceni sytuację ponownie, to weźmie na barki część odpowiedzialności za ten incydent. Jeśli nie, to ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie mu pomóc - dodał.
Czytaj także:
- Hamilton faworyzowany przez sędziów? Alonso domaga się reakcji
- Domaga się dyskwalifikacji kierowcy z F1. "Celowe niszczenie wyścigu rywala"