Frustracja Maxa Verstappena narastała z minuty na minutę w każdej z piątkowych sesji treningowych Formuły 1. Na torze Imola model RB20 okazał się trudny w prowadzeniu, a Red Bull Racing nie był w stanie znaleźć źródła problemu. W efekcie aktualny mistrz świata zakończył oba treningi ze sporą stratą do najszybszego Charlesa Leclerca.
O problemach 26-latka może świadczyć fakt, że regularnie wypadał z toru i za każdym razem ratował się przed wypadkiem. Przekładało się to na nerwowe komunikaty radiowe, w których Verstappen dawał upust swojej frustracji. - Wszystko jest do bani - stwierdził w pewnym momencie Holender.
- Trudny dzień. Trudno było nam uzyskać odpowiedni balans i nie czułem się komfortowo w samochodzie. Brakowało mi przyczepności. Bardzo łatwo było nad nim stracić kontrolę, więc musimy się temu przyjrzeć, bo było źle - powiedział Verstappen dla F1 TV.
ZOBACZ WIDEO: "Nie ma sensu". Szczere słowa Bartosza Zmarzlika o torach w Grand Prix
Powodem do zmartwień dla Verstappena jest to, że bardzo kiepsko miała też wypaść symulacja wyścigu w wykonaniu Red Bulla, podczas gdy tempo wyścigowe zwykle było mocną stroną "czerwonych byków". - Długie przejazdy też były kiepskie, więc musimy się temu przyjrzeć. Musimy poprawić wiele rzeczy, jeśli chcemy być konkurencyjni w sobotę - dodał.
Red Bull przywiózł na GP Emilia Romagna szereg poprawek do modelu RB20. Jednak konkurencja również zaktualizowała swoje bolidy i wydaje się, że zrobiła bardziej znaczący krok naprzód. - Gorzej być nie może, czyż nie? Przyjrzymy się kilku kwestiom, ale tak to wygląda, że inni zrobili krok do przodu, a my zaliczyliśmy zły dzień - stwierdził Holender.
Frustrację kierowcy Red Bulla spotęgował incydent z Lewisem Hamiltonem. Brytyjczyk nieświadomie blokował rywala na torze, utrudniając mu przejazd przez szykanę Villeneuve'a. - To nie pierwszy raz. Oczywiście zwykle starasz się zachować spokój w takich sytuacjach, ale to znów się powtórzyło. Nie ma co jednak o tym rozmawiać, bo to nie był nasz główny problem tego dnia - podsumował Verstappen.
Czytaj także:
- Hamilton wskazał swojego następcę. Czy Mercedes posłucha Brytyjczyka?
- Genialny inżynier nie odejdzie z F1. Padły kluczowe słowa