Kompromitacja Ferrari w Kanadzie. "Nie mam żadnych wyjaśnień"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc wygrał GP Monako i w kolejnym wyścigu F1 miał stanowić zagrożenie dla Maxa Verstappena. Tymczasem w kwalifikacjach do GP Kanady obaj kierowcy Ferrari nie awansowali nawet do czołowej dziesiątki. - Jesteśmy wolni - mówi Leclerc.

Przed dwoma tygodniami Charles Leclerc był najlepszym kierowcą GP Monako i odrobił część strat do Maxa Verstappena w klasyfikacji generalnej Formuły 1. Kibice Ferrari liczyli też na dobry występ Monakijczyka w GP Kanady, bo obiekt w Montrealu zwykle sprzyjał bolidom z Maranello. Tymczasem w sobotę spotkało ich ogromne rozczarowanie.

Obaj kierowcy nie awansowali nawet do Q3. Charles Leclerc odpadł z jedenastym czasem, Carlos Sainz był dwunasty. - Nie jesteśmy wystarczająco szybcy. To wszystko. Już w trzecim treningu, gdy było sucho, byliśmy bez formy. W kwalifikacjach było podobnie. Nie mam żadnych wyjaśnień - powiedział Leclerc przed kamerami Sky Sports.

- W trzecim treningu poczuliśmy, że coś jest nie tak. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi i to samo powtórzyło się w kwalifikacjach - dodał 26-latek, który narzekał na brak przyczepności w modelu SF-24.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto

- Przyczepność była na bardzo niskim poziomie. Zwłaszcza w pierwszym sektorze. Gdy tam zaczynasz się ślizgać, następuje efekt kuli śnieżnej i tak naprawdę w żadnym momencie nie osiągasz maksymalnych osiągów bolidu - wyjaśnił Leclerc.

Dla Ferrari, które ostatnio regularnie zmniejszało straty do Red Bull Racing, wynik sobotniej "czasówki" jest szokiem. - Jest bardzo zaskakujący. Nie spodziewałem się tego i oczywiście jestem rozczarowany, ale wyścig jest w niedzielę. Wierzę, że sytuacja nieco się zmieni - powiedział lider zespołu z Maranello.

Podobną diagnozę na temat problemów z modelem SF-24 miał Sainz. - Brakuje nam przyczepności i przez to nasza jazda nie wygląda tak dobrze, jak w Monako. Brak przyczepności i odpowiedniego zagrzania opon powoduje, że jest nam trudniej niż w Monako. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni, bo od trzeciego treningu, który odbywał się w suchych warunkach, widać, że jesteśmy wolni - powiedział Hiszpan.

- Po treningu stało się jasne, że jesteśmy wolni, że to będzie trudny weekend. Nikt jednak nie zakładał, że od zespołu walczącego w Monako o zwycięstwo przeistoczymy się w ekipę odpadającą w Q2. Jednak taka jest Formuła 1. Widziałem już gorsze rzeczy w tym sporcie. Przeanalizujemy to i wrócimy mocniejsi - dodał Sainz.

Czytaj także:
- Formuła 1 jak Mario Kart? "Dajmy jeszcze kierowcom banany"
- "Co on tu jeszcze robi?!". Dawny mistrz bezlitosny dla kierowcy F1

Komentarze (0)