Lewis Hamilton w 2025 roku przeniesie się do Ferrari, w związku z czym nie powinno dziwić, że Mercedes zaczyna skąpo informować 39-latka o poprawkach szykowanych do bolidu na kolejny sezon i kierunku rozwoju. Zdaniem wielu kibiców, niemiecka ekipa już teraz faworyzuje George'a Russella. Świadczyć o tym mają wyniki kwalifikacji i wyścigów.
Jeśli chodzi o kwalifikacje, Russell prowadzi z Hamiltonem 9:2, w wyścigach młodszy z Brytyjczyków zdobył 14 punktów więcej. Wywalczył też pole position w Kanadzie, co nie udało się dotąd siedmiokrotnemu mistrzowi świata. - Z jakiegoś powodu osiągi mojego samochodu odbiegają od reszty - powiedział ostatnio Hamilton i doszedł do wniosku, że raczej nie pokona już Russella w kwalifikacjach w sezonie 2024.
Wcześniej w Monako to Russell otrzymał nowe przednie skrzydło, które podkręcało tempo modelu W15. Z ustaleń motorsport.com wynika, że Hamilton świadomie odrzucił zmodyfikowany element. Mercedes przygotował tylko jeden nowy komponent, więc gdyby doszło do jego uszkodzenia w kwalifikacjach, w związku z założeniem elementu w innej specyfikacji, kierowca musiałby ruszać do wyścigu z alei serwisowej.
ZOBACZ WIDEO: Raport po konferencji reprezentacji Polski. Co z występem Lewandowskiego?
Różnica w osiągach obu kierowców w Kanadzie sprawiła, że wśród kibiców Hamiltona znów rozpoczęły się dyskusje o sabotowaniu legendy F1 i faworyzowaniu Russella. W tej sytuacji głos zabrał sam zainteresowany. - Zawsze byliśmy silnym zespołem, pracowaliśmy razem. Łatwo tu o emocje. Zwykle skupiam się na swoich występach, ale generalnie sądzę, że potrzebujemy więcej wsparcia, a nie negatywnych emocji - powiedział Hamilton w Sky Sports.
- Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że przez to wszystko George jest atakowany, krytykowany. On w każdy weekend robi wszystko, co w jego mocy, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Nie można mu nic zarzucić. W ekipie mogą dziać się różne rzeczy, ale to zawsze wynika z wewnętrznych rozmów i komunikacji - dodał wieloletni lider Mercedesa.
Hamilton podkreślił, że "wszyscy płyniemy na tej samej łodzi", a jego transfer do Ferrari nie zmienia sytuacji. - Wszyscy chcemy zakończyć sezon na wysokim poziomie. Czuję, że jesteśmy to winni naszej długoterminowej relacji - stwierdził.
Russell zapewnił natomiast, że nie odczuwa hejtu ze strony internautów. - Nie przeglądam regularnie Instagrama czy Twittera. Zarządzam swoimi kontami, ale mam ludzi zajmujących się pewnymi publikacjami. To ja decyduję, co tam umieszczam, ale uważam, że media społecznościowe to miecz obosieczny. Można w nich znaleźć mnóstwo zabawnych rzeczy, ale pojawia się też wiele negatywnej energii - powiedział drugi z kierowców Mercedesa.
Czytaj także:
- Red Bull ma podejrzenia. Rywale łamią przepisy F1?
- Głośny transfer w tym tygodniu? F1 czeka