Ferrari ma problem. To może być koniec nadziei

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
zdjęcie autora artykułu

Ferrari miało gonić Red Bull Racing, a ostatnio coraz częściej jest czwartą siłą w F1. Tempo podkręciły McLaren i Mercedes. W przypadku Włochów problemem może być ostatni pakiet aktualizacji, który rozwinął model SF-24 w złą stronę.

W tym artykule dowiesz się o:

Weekendy Formuły 1 w Kanadzie i Hiszpanii nie były łatwe dla Ferrari. Po wygranej w Monako zespół z Maranello przeżył twarde lądowanie. W Montrealu w ogóle nie zdobył punktów, zaś w Barcelonie był czwartą siłą w stawce. Znacznie lepsze tempo pokazały McLaren i Mercedes, które ostatnio wprowadziły szereg poprawek do swoich samochodów.

Włosi też wprowadzili aktualizacje, ale najwidoczniej nie działają one tak dobrze, jak u rywali. Carlos Sainz zakończył kwalifikacje do GP Austrii dopiero na czwartym miejscu. Później Hiszpan narzekał na podbijanie samochodu przy wysokich prędkościach. To problem, który trapił Ferrari już w sezonie 2022.

- Ten pakiet działa w momencie, gdy nie ma kolein na torze i podbijania. Gdy jednak przy dużych prędkościach pojawia się to zjawisko, tworzy to problem. Zyskujesz w jednym miejscu, ale tracisz w innym - powiedział Sainz, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Artiom Łaguta jasno o kolejnym tytule mistrza świata. Pokonałby Bartosza Zmarzlika?

- Im więcej takich szybkich sekcji jest na torze, tym trudniej sobie z tym poradzić. Logiczne, że im większa prędkość, tym podbijanie jest większym problemem, a przez to straty są większe. Austria nie jest idealnym miejscem pod tym względem, ale zobaczymy, jak będzie za tydzień na Silverstone - dodał kierowca Ferrari.

29-latek z Madrytu podkreślił, że problemy modelu SF-24 przy dużych prędkościach są podwójnym ciosem dla Ferrari, bo zwykle zespół i tak w szybkich zakrętach tracił do rywali. - Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale generalnie nie radzimy sobie dobrze w szybkich zakrętach. Podskakujemy i to sprawia, że stajemy się przesadnie wolni - stwierdził Sainz.

Kierowca Ferrari ujawnił, że inżynierowie z Maranello pracują już w fabryce nad tym, aby zrozumieć działanie ostatnich poprawek i wyeliminować nowe problemy. Pierwsze efekty pracy techników włoskiej stajni powinniśmy zobaczyć w GP Wielkiej Brytanii w lipcu.

- Wygląda to tak, że na razie się męczymy. Jesteśmy krok za Red Bullem i McLarenem, na poziomie Mercedesa. W sprincie i kwalifikacjach czułem, że mamy nieco przewagi nad Mercedesem. Wprowadziliśmy pewne zmiany, dzięki którym bolid może być nieco szybszy, ale też bardziej na krawędzi i trudny do okiełznania - podsumował Sainz.

Czytaj także: - Kuriozalna kara w F1. Za użycie przekleństw - Protest w związku z karą dla kierowcy. Znamy werdykt sędziów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty