Lando Norris mógł wygrać GP Wielkiej Brytanii. Wprawdzie zaraz po starcie spadł na czwarte miejsce, ale wraz z pojawiającymi się kroplami deszczu na Silverstone zaczął imponować tempem i odrabiał straty do rywali. Jego McLaren znacznie lepiej utrzymywał temperaturę opon, co pomogło 24-latkowi w objęciu prowadzenia.
Również po przejściu na opony przejściowe reprezentant McLarena przewodził stawce GP Wielkiej Brytanii. Jednak zespół z Woking zbyt późno wezwał swojego kierowcę po slicki, gdy tor przesychał w końcowej fazie wyścigu. Wprawdzie Lando Norris zameldował się w alei serwisowej okrążenie później niż Lewis Hamilton, ale poniósł przez to na tyle duże straty czasowe, że został wyprzedzony przez rodaka.
Również Red Bull Racing popisał się lepszą strategią, co sprawiło, że nawet Max Verstappen uporał się z Brytyjczykiem w końcowej fazie wyścigu. - Nie podjęliśmy właściwych decyzji. Winię siebie za to, że nie wymusiłem niektórych ruchów. Nienawidzę tego. Nie cierpię sytuacji, w których kończymy w takiej pozycji i mamy dowody na to, że mogliśmy wykonać lepiej swoją pracę - powiedział Norris w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
- Wiele rzeczy układało się po naszej myśli, ale my po prostu wyrzuciliśmy wygraną do kosza przy okazji ostatniego pit-stopu. To może było tylko jedno okrążenie, ale chodzi nie tylko o to - dodał kierowca McLarena.
Zdaniem Norrisa, błędem było też założenie opon z miękkiej mieszanki na końcówkę wyścigu. Dowodem na to może być tempo Verstappena na twardym ogumieniu na ostatnich okrążeniach GP Wielkiej Brytanii. - Nawet gdybym odbył pit-stop w idealnym momencie, to nasza decyzja o miękkich gumach nie była właściwa, więc Lewis i tak by wygrał. To były dwie decyzje, które kosztowały nas wygraną. Zwłaszcza na Silverstone jest to rozczarowujące - przyznał Brytyjczyk, który miał nadzieję na zwycięstwo przed własną publicznością.
Dla McLarena to kolejny wyścig F1 w ostatnich tygodniach, w którym zespół traci szansę na wygraną z powodu błędów strategicznych. To frustrujące dla Norrisa, ale jego zdaniem jest to też dowodem na to, że ekipa z Woking nie ma najszybszego samochodu w stawce.
- Ostatnio ciągle jesteśmy w środku bitwy, ale nigdy nie mieliśmy idealnego auta. Musimy nadal pracować jako zespół. Musimy pracować nad pewnymi decyzjami. Musimy tak postępować, aby złożyć wszystkie elementy w całość. Jest sporo pozytywów, ale jest też frustracja, bo w tym sezonie kilka razy wyrzuciliśmy szansę na coś, co powinno być nasze - podsumował.
Czytaj także:
- Trwa koszmar Pereza w F1. "Dałem ciała"
- Kontrakt podpisany? Kolejna zagadka w F1 bliska rozwiązania