Aż trzy czerwone flagi. Chaotyczny trening F1 w Baku

Uliczny tor w Baku nie należy do najłatwiejszych. Ma długie proste, a przy tym jest stosunkowo wąski. W takiej sytuacji łatwo o błąd, o czym jako pierwszy przekonał się Charles Leclerc. Kierowca Ferrari osiągał dobre czasy, meldował się nawet na czele stawki, ale też przejeżdżał o milimetry obok band. Jeden z jego przejazdów zakończył się rozbiciem modelu SF-24.

- Za dużo prędkości! - narzekał Monakijczyk zaraz po wypadku. Leclerc stracił przez to sporą część treningu, co może mieć wpływ na jego postawę w dalszej fazie GP Azerbejdżanu.

Liderowi Ferrari z pomocą przyszedł... Franco Colapinto. Kierowca Williamsa, dla którego jest to dopiero drugi weekend w Formule 1, rozbił bolid kilka minut później. Argentyńczyk wywołał kolejną czerwoną flagę i po raz kolejny cała stawka F1 musiała zameldować się w alei serwisowej.

ZOBACZ WIDEO: Ważna deklaracja prezesa Unii w kwestii budżetu klubu. Tyle będzie trzeba wydać na awans

Mały kamyczek można wrzucić również do ogródka organizatorów GP Azerbejdżanu. Zaraz po rozpoczęciu sesji mieliśmy czerwoną flagę, gdyż na torze leżał metalowy elementy i stanowił zagrożenie dla kierowców. Najprawdopodobniej był to poluzowany element jednej z barier.

Ostatecznie poranna sesja zakończyła się najlepszym czasem Maxa Verstappena. Kierowca Red Bull Racing rzutem na taśmę ustanowił rezultat 1:45.546, poprawiając wynik Lewisa Hamiltona aż o 0,313 s. Należy jednak wziąć pod uwagę, że obaj kierowcy pokonali mierzone "kółka" o zupełnie różnych porach, a stan toru poprawiał się z każdą minutą, dlatego nie należy jeszcze wyciągać pochopnych wniosków.

F1 - GP Azerbejdżanu - 1. trening - wyniki:

Verstappen nie wyklucza transferu. Miliarder kusi mistrza świata

Klamka zapadła? To może być jego koniec w F1