Nieco ponad tydzień temu Max Verstappen i Lando Norris stoczyli ostry bój w GP USA, gdzie Brytyjczyk został wypchnięty z toru i otrzymał później 5 s kary za wyprzedzanie z wykorzystaniem pobocza. Wielu ekspertów Formuły 1 uznało tę decyzję za błędną i przy okazji GP Meksyku najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z refleksją u stewardów.
Tym razem Verstappen w podobnych sytuacjach otrzymał dwie kary - po 10 s każda - za wypychanie rywala poza tor. - To niebezpieczna jazda - grzmiał przez radio Norris, który ostatecznie w Meksyku zajął drugie miejsce. Jego rywal z Red Bull Racing finiszował jako szósty, więc różnica między kierowcami w klasyfikacji mistrzostw F1 zmalała do 47 punktów.
W późniejszej rozmowie ze Sky Sports kierowca McLarena przyznał, że nie był zaskoczony zachowaniem Holendra. - Wiedziałem, czego się spodziewać. Liczyłem, że to się nie wydarzy, bo mam ogromny szacunek do Maxa, ale byłem gotowy właśnie na coś takiego. Moim zdaniem to nie jest czysta jazda, ale uniknąłem zderzenia i miałem dobry wyścig - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Jest wulkanem energii! Dziewczyna Szpilki w szalonym tańcu
- Pierwsze okrążenia w tym wyścigu to była próba pozostania na torze i uniknięcia wypadku - dodał Norris, mając na myśli ostrą walkę z Verstappenem.
"Nie" agresywnej jeździe holenderskiego kierowcy mówi jednak kierownictwo stajni z Woking. Verstappen w ostatnich miesiącach nie ma dominującego bolidu, więc zaczął stosować manewry obronne, które widzieliśmy już w przeszłości. - Ta kara prawdopodobnie jest za niska. To staje się śmieszne. Chylę czoła przed stewardami, bo po prostu dość tego. Postawmy na czysty wyścig - ocenił Zak Brown w Sky Sports.
Dyrektor generalny McLarena nie wyklucza, że Verstappen teraz znajdzie się na cenzurowanym i będzie musiał zmienić swój styl jazdy. - Sędziowie się tym zajmują. To widać po tym, jakie kary na niego nałożyli. Dlatego nie sądzę, abyśmy musieli cokolwiek robić. Stewardzi zrobili swoje w ten weekend - podsumował Brown.