Przyszłość Sergio Pereza w Formule 1 zostanie rozstrzygnięta przez akcjonariuszy Red Bulla po zakończeniu sezonu w Abu Zabi - ujawnił Helmut Marko. Nie wygląda to obiecująco dla meksykańskiego kierowcy, bo zdaniem Marko to właśnie słaba postawa 34-latka jest głównym powodem, dla którego "czerwone byki" mogą nie obronić tytułu w klasyfikacji konstruktorów
Red Bull Racing notuje sezon pełen kontrastów, z Maxem Verstappenem zdobywającym czwarty z rzędu tytuł mistrza świata, podczas gdy Sergio Perez zajmuje dopiero ósme miejsce w klasyfikacji. Od letniej przerwy, kiedy Red Bull zdecydował się kontynuować współpracę z Meksykaninem, Perez zdobył zaledwie 21 punktów.
Łącznie na koncie Pereza znajdują się 152 punkty. Na dodatek Meksykanin nie wygrał ani jednego Grand Prix i tylko cztery razy stanął na podium. Dla porównania, Verstappen ma na koncie osiem zwycięstw, 13 miejsc na podium i 403 punkty.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Marko jasno wskazuje, dlaczego Red Bull nie wygra w tym roku mistrzostw konstruktorów. Strata ekipy z Milton Keynes do McLarena na dwie rundy przed końcem sezonu wynosi 53 "oczka". - Musimy mieć dwóch kierowców, którzy kończą wyścigi w punktach - powiedział dla DAZN.
- Max ma ponad 200 punktów przewagi nad Sergio. Dla naszych pracowników to rozczarowanie, ponieważ nie otrzymają premii, które zależą od naszej pozycji w mistrzostwach konstruktorów. I nie ma szans, żebyśmy je wygrali - dodał doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Z kolei w rozmowie z telewizją ORF 81-latek ujawnił, że decyzja o przyszłości Pereza zapadnie po GP Abu Zabi, a ostateczne słowo będą mieli akcjonariusze Red Bulla. - Po Abu Zabi odbędzie się spotkanie, a wynik tego spotkania zostanie przedstawiony akcjonariuszom, którzy zdecydują, jak będzie wyglądała sytuacja kierowców w obu zespołach na przyszły rok - zdradził Marko.
O przyszłości Pereza zadecydują akcjonariusze Red Bulla, co nie powinno dziwić, bo Meksykanin zapewnia potężny pakiet sponsorski "czerwonym bykom". Nieoficjalnie wiadomo, że kierowca gwarantuje ekipie co najmniej 10 mln dolarów za sprawą swoich darczyńców. Tyle że straty spowodowane jego kiepskimi występami stają się znacznie większe.