Inauguracja sezonu 2025 w Formule 1 była prawdziwym rollercoasterem dla Andrei Kimiego Antonellego. Nastolatek to następca Lewisa Hamiltona w Mercedesie i nowa nadzieja tego zespołu, ale w kwalifikacjach rozczarował. Odpadł w Q1, plasując się dopiero na szesnastym miejscu. Z kolei w wyścigu o GP Australii wykorzystał zmienne warunki pogodowe i przebił się aż na czwartą pozycję. Został jednak sklasyfikowany "oczko" niżej, na piątej lokacie, za sprawą 5-sekundowej kary.
Sędziowie nałożyli ją za to, że podczas pit-stopów mechanicy Mercedesa wypuścili Antonellego przed koła rywala - Nico Hulkenberga. Na czwarte miejsce awansował dzięki temu inny bohater wyścigu, Alexander Albon z Williamsa. Mercedes odwołał się od tej decyzji - i dopiął swego. Kara została cofnięta.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Na jakiej podstawie? Podczas przesłuchania zespół Antonellego przedstawił nagranie z kamery na jego bolidzie, które nie było wcześniej dostępne. Sprawdzono dodatkowo wideo z helikoptera. Po przeanalizowaniu obu materiałów sędziowie orzekli, że Włoch jednak zachował się w alei serwisowej bezpiecznie i nie stworzył zagrożenia. Obserwował Hulkenberga w lusterku wstecznym i wyjechał na pas serwisowy dopiero gdy byli w odpowiedniej odległości od siebie. Nie naraził na niebezpieczeństwo także mechaników McLarena, obok których przejechał.
Tym samym Antonelli odzyskał czwarte miejsce, na jakim przeciął linię mety, a Albon wrócił na piąte. Dla nowego reprezentanta Mercedesa to niewątpliwy sukces w jego debiutanckim starcie w F1. Awans kierowcy z Półwyspu Apenińskiego zmienia również sytuację w klasyfikacji konstruktorów, gdyż Mercedes dzięki dwóm dodatkowym punktom zrównał się dorobkiem z przewodzącym tabeli McLarenem. Oba teamy mają po 27 "oczek".
Drugi kierowca Mercedesa - George Russell, stanął w Melbourne na najniższym stopniu podium. Nowy lider "srebrnych strzał" finiszował 1,654 sekundy przed Antonellim.