Lewis Hamilton zajął dopiero dwunaste miejsce w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Węgier, co było dla niego kolejnym rozczarowaniem w sezonie 2025. Siedmiokrotny mistrz świata nie ukrywał swojego załamania, bo wynik zespołowego kolegi z Ferrari pokazuje, że model SF-25 był konkurencyjny w warunkach panujących na Hungaroringu. Charles Leclerc był w stanie zdobyć pole position, pokonując faworyzowanych kierowców McLarena.
Lewis Hamilton załamany swoją dyspozycją
Hamilton, który w swojej karierze zdobył rekordowe dziewięć pole position na torze pod Budapesztem, nie krył frustracji po zakończeniu sesji. - To ja jestem problemem. Jestem bezużyteczny, absolutnie bezużyteczny. Ferrari nie ma problemu. Widzieliście, że samochód jest na pole position - powiedział wyraźnie załamany 40-latek przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz buduje skład na przyszły sezon. Jednoznaczna deklaracja prezesa
- Prawdopodobnie powinni zmienić kierowcę - dodał Hamilton i zrezygnowany odszedł od kamery.
Podczas późniejszej rozmowy z dziennikarzami z mediów drukowanych dodał, że "ani razu" podczas weekendu na Węgrzech nie czuł, że może osiągnąć satysfakcjonujący wynik na Hungaroringu. To znamienne słowa, bo 40-latek uwielbia się ścigać na tym obiekcie. W trakcie swojej kariery aż ośmiokrotnie zwyciężał GP Węgier.
Mimo osobistych niepowodzeń, Hamilton przyznał, że kwalifikacje były "niesamowite dla zespołu", ponieważ Leclerc zaskoczył wszystkich, zdobywając pole position. We wcześniejszych treningach dominacja McLarena była niezachwiana. Dlatego kierowcy stajni z Woking wydawali się pewniakami do wygrania "czasówki".
- Poczyniliśmy duże postępy - przyznał Hamilton, ale najwyraźniej skorzystał na nich przede wszystkim Leclerc.
Trudny debiut Hamiltona w Ferrari
Sezon 2025 jest dla Hamiltona wyjątkowo trudny. Poza wygranymi kwalifikacjami do sprintu F1 w Chinach i zwycięstwem w samym sprincie na torze w Szanghaju, jego współpraca z Ferrari nie przyniosła oczekiwanych sukcesów. W trzynastu wyścigach nie udało mu się stanąć na podium, podczas gdy Leclerc ma szansę na swoje szóste "pudło" w tym roku.
Hamilton przyznał, że jego debiutancki sezon w Ferrari to "prawdziwa walka" i spodziewa się, że podczas letniej przerwy w Formule 1 nie zabraknie emocji. - Będą łzy - powiedział w czwartek przed wyścigiem na Węgrzech.